środa, 24 sierpnia 2016

[43] "Jezioro szczęścia" Agnieszka Krawczyk


Tytuł: "Jezioro szczęścia"
Autor: Agnieszka Krawczyk

Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 540




  Kolejne bliskie spotkanie z mieszkańcami Idy. Czas spędzony bardzo przyjemnie. "Jezioro szczęścia" to ostatnia część sagi Agnieszki Krawczyk. Trochę żal, że czwarty tom mam już za sobą. Ida stała się moim miejscem, do którego zaglądałam po ciężkim dniu w pracy, przy kubku z kawą. Zadomowiłam się w tej dolinie mgieł i róż na dobre, a i bohaterowie stali się bliscy ;)
Mieszkańcy byli mi już dobrze znani, ale pojawiła się nowa postać Katarzyny Wimmer, która przybywa do Idy z misją napisania scenariusza do filmu, który ma być nakręcony na podstawie książki Sabiny Doleckiej. Niby Katarzyna i Sabina były tak inne, a jednak wiele je łączyło. Obie prostolinijne, mówiły prosto z mostu, co im leży na sercu. Podobne charaktery kobiet, które wiedzą czego chcą w życiu, sprawiają, że w miarę upływu czasu i wzajemnego docierania się, stają się dobrymi znajomymi.
Scenarzystkę również dopada klimat tego wyjątkowego miejsca. Tutaj życie toczy się swoim rytmem i pory dnia wyznaczają pory aktywności mieszkańców. Tutaj czas zwalnia. To miejsce sprawia, że każdą chwilę, również Katarzyna zaczęła przeżywać dokładniej, a i uczucie miłości tutaj staje się bliższe jej sercu ;)
W książce ciekawy był wątek i Brygidy. Aktorki, która swoją nieplanowaną ciążę chce ukryć przed szumem medialnym i boryka się z bardzo ważną decyzją, która zaważyć może na dotychczasowym jej życiu.
Przeszłość Tekli Tyczyńskiej daje się jej we znaki, a wszystko za sprawą naszyjnika podarowanego przez nią, Sabinie w prezencie ślubnym. Tajemnice, wspomnienia z wojny, dramat rodzinny z przed lat powracają.

Powieść o szczęściu, miłości, przyjaźni, realizacji marzeń i planów. Każdy z nas powinien mieć takie miejsce na ziemi, gdzie szczęście jest na wyciągnięcie ręki, w otoczeniu przyjaznych osób i przyrody, która otacza nas wokół. Klimat książki utrzymany w świetnym stylu. Napawa nadzieją i pozytywnymi emocjami. 

Moja ocena: +5/6

piątek, 19 sierpnia 2016

[42] "Niebieskie migdały" Katarzyna Zyskowska-Ignaciak

Tytuł: "Niebieskie migdały"
Autor: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak

Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 333



Są takie książki, które czyta się zdecydowanie za szybko i aż szkoda, że człowiek ani się obejrzy, a już jest ich KONIEC. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Niebieskimi migdałami" zagwarantowała pozostałym książką jej autorstwa, miejsce na półce w mojej biblioteczce. Może i temat  niezbyt wyszukany, ale tak życiowe podejście do opisania historii, sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie i bardzo szybko.
Ina Górejko to młoda kobieta przed 30-stką, która zauroczona pewnym prezenterem z telewizji, zachodzi z nim w ciążę. Przystojny książę na wieść o tym, że wkrótce zostanie ojcem, sprawia, że bajka pryska i dziewczyna zostaje sama z odpowiedzialnością, z obowiązkami  i nową, życiową rolą bycia mamą. Mimo przeciwności losu, dzielnie stawia czoła nowej sytuacji i radzi sobie jak może w życiu. Ma ten komfort, że otacza się w większości dobrymi ludźmi. Ma najlepszą przyjaciółkę, jej narzeczonego, może nazbyt opiekuńczą matkę i wyrozumiałego, mocno stąpającego po ziemi ojca, na których zawsze i w każdej sytuacji może liczyć. Jest też sąsiad, po przejściach, który przy bliższym poznaniu, mimo niezbyt sprzyjającemu mu, pierwszemu wrażeniu, okazuje się człowiekiem pomocnym, w kryzysowych sytuacjach.
Fabuła nie jest jakoś specjalnie oryginalna i wyszukana, ale wartka akcja, okraszona wieloma dowcipnymi wątkami sytuacyjnymi, a do tego bohaterowie, którzy nie grzeszą dobrym humorem, sprawiają, że uśmiech na twarzy pojawia się co chwilę i bezwarunkowo. Taka prawdziwie życiowa historia, pozbawiona sztuczności, traktująca o  codziennych problemach tych małych i tych większych. Samo życie pisze scenariusz postaciom i splata ich poplątane losy, w jedną całość. Sami nie są świadomi tego, jak wiele ich ze sobą łączy. 
Historia o miłości, o uczuciach, o radzeniu sobie w roli samotnie wychowującej matki, bo Balbina napewno samotna nie jest w otoczeniu grupy przyjaciół i rodziny. Zaczyna się odpowiedzialny etap życia głównej bohaterki, która musi zacząć troszczyć się o wychowanie i bezpieczeństwo swojego dziecka i mocno stąpać po ziemi. Pojawia się jednak i dodatkowy symbol owych niebieskich migdałów, bowiem nie należy przestawać o nich myśleć tak do końca. Każdemu przecież należy się, by mieć swoje marzenia i dążyć ku lepszemu, by być w życiu szczęśliwym i zakochanym. Jest jeszcze jeden wątek w całej historii, gdzie niebieskie migdały odgrywają znaczną rolę. Mianowicie Karola, najlepsza przyjaciółka Iny, zapragnęła podać na deser gościom, w dniu swojego slubu, właśnie owe niebieskie migdały. Już głowa druhny w tym, by takie migdały jakoś wyczarować i w ten sposób Inie, nieprzerwanie zaprzątają one głowę ;) Wniosek nasuwa się jeden. Mimo wielu przełomowych momentów życia, nie ma takiej sytuacji, by bezpowrotnie przestać myśleć o NIEBIESKICH MIGDAŁACH :)

Moja ocena: +5/6

czwartek, 11 sierpnia 2016

[41] "Słodkie opętanie" J. Daniels

Tytuł: "Słodkie opętanie"
Autor: J. Daniels


Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 350



„Słodkie opętanie” to książka, w której ok.80% tekstu przewija się wokół jednego tematu.  Zdaję sobie sprawę, że to jest tego typu gatunek literacki, ale ileż można… Dlatego bardzo unikam romansów i erotyków…
Dylan Sparks i Reese Carroll to para, która gra pierwsze skrzypce w książce. Są skoncentrowani na sobie i nic, ani nikt wokół nie ma dla nich większego znaczenia.  Ci młodzi ludzie poznają się przypadkowo na weselu, byłego chłopaka Dylan i niemal od razu lądują razem w toalecie… Cóż za romantyczne miejsce… Po zawarciu znajomości spotykają się często i gęsto  w wiadomym celu. Poza tym niewiele ich ze sobą łączy i niewiele o sobie wiedzą. Ona jest 26-letnią jedynaczką i prowadzi ze swoim przyjacielem cukiernię. Pikanterii fabule ma dodać fakt, że Joey jest gejem. Reese jest 31-letnim księgowym. Niby człowiek wykształcony, zajmujący się zawodowo odpowiedzialnymi sprawami, a jednak niewiele w sobie ma. Ratuje go jedynie wygląd, bo podobno jest przystojny ;) Dylan określiła Reesa podczas któregoś, z krótkich dialogów w tej książce, że jest jej panem od liczb. Jednak ja zgodzić muszę się z niby żartobliwym określeniem jej przyjaciela, który trafnie powiedział, że jest jej panem od seksu :). Dylan po prostu nie może się oprzeć Reesowi. Niewiele interesuje ją fakt, że ktoś złośliwie wybija  szybę w cukierni. To jedynie pretekst, żeby zadzwonić do Reesa i wylądować u niego w domu. Załatwianie spraw, związanych z tym chuligańskim wybrykiem pozostawia swojemu pracownikowi i ojcu, który dla swojej jedynaczki osobiście zabezpiecza dom wprawieniem najlepszych drzwi ;) Dylan niewiele obchodzi pomoc ze strony przyjaciela i rodziny. Podejrzenie pada na byłą, zazdrosną sekretarkę Reesa, z którą łączyły go nie tylko stosunki zawodowe, no ale cóż… Sprawa do końca nie zostaje wyjaśniona, bo są ważniejsze rzeczy dla autorki, a mianowicie opis którejś z kolei sceny erotycznej ;) To jest przecież główna fabuła, a wątki poboczne odgrywają tu najmniejsze znaczenie :) Matka Dylan dowiadując się o całym zajściu w cukierni stwierdza, że świat schodzi na psy, skoro jedna z byłych Reesa zdolna była do takiego kroku. Nie wie jednak, że jej córka niewiele różni się od zazdrosnych panienek, mając ochotę np. na weselu swojej najlepszej przyjaciółki zadźgać dziewczynę widelcem (powstrzymuje ją od realizacji tego planu jej przyjaciel), bo z tą akurat na jej oczach wita się czule Rees…
Wyznanie Reesa, że od 132 dni kocha Dylan powaliło mnie na kolana. Nie dodał jednak, że przez trzy miesiące z tego okresu nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Szybkie numerki a to w toalecie, a to w samochodzie, na stole w cukierni Dylan, czy w pracy u Reesa są na porządku dziennym.  Zwykłego łóżka unikają jak ognia, bo łóżko według nich do czegoś zobowiązuje, a oni mniemają, że chcą żyć bez żadnych zobowiązań. W pewnym momencie lądują wbrew w swoim zasadom i w łóżku, bo przecież zasady są po to, by je łamać, no nie? :) Brak porozumienia i zwyczajnego dialogu o poważnym życiu prowadzi do nieporozumień między tymi dwojga, którzy nie potrafią ze sobą szczerze rozmawiać.
Chciałam czegoś dowiedzieć się o autorce, ale najwyraźniej unika swojej prawdziwej tożsamości. Posiada w sumie niewiele mówiący  o osobie profil na portalu społecznościowym, promujący jej książki i nic poza tym. Jest również wzmianka, że książka ukazała się w Polsce. Nie bardzo rozumiem fakt, że „Słodkie opętanie” to bestseller „New York Timesa”. 
Brak konkretnej fabuły. Narracja jest pierwszoosobowa. Cały przebieg historii relacjonuje sama główna bohaterka Dylan Sparks, więc i niewiele pojawia się w „Słodkim opętaniu” konkretnych dialogów. Jeżeli już są, to krótkie,  jak zwykle w kółko o jednym i niewiele wnoszą do całej akcji. Gdyby nie nużące opisy o tym co robią, gdzie i jak Dylan i Reese, to z całej tej książki można byłoby zrobić zaledwie kilkunastostronicowe opowiadanie.
Nie należę do osób czytających ten rodzaj gatunku literackiego i być może nie potrafiłam dopatrzeć się pozytywnych wniosków z  tej książki. Autorka pisząc ją, miała nadzieję, że dostarczy mi dreszczyku emocji i będę się przy niej dobrze bawiła, ale niestety niczego takiego nie doznałam :)  Głównych postaci nie polubiłam. Bije od nich brakiem odpowiedzialności, beztroską, egoizmem, samouwielbieniem…. 
Miałabym znaleźć jakiś pozytywny szczegół? Dobrze. Dylan robi w życiu to, co lubi najbardziej (nie mam tu na myśli seksu). Rozwija swoją życiową pasję i spełnia się zawodowo prowadząc cukiernię. Wszystko wskazuje, że ma talent do pieczenia, bowiem na brak klientów, doceniających jej wyroby cukiernicze nie narzeka. Jedynie głównej bohaterce pozytywnie można pozazdrościć własnie pracy, która łączy ze sobą również pasję. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Pascal :)


wtorek, 9 sierpnia 2016

[40] "Ogród księżycowy" Agnieszka Krawczyk

Tytuł: "Ogród księżycowy"
Autor: Agnieszka Krawczyk


Wydawnictwo: FILIA
Ilość stron: 506

Książka wypożyczona z biblioteki




Dzięki Agnieszce Krawczyk ponownie przekroczyłam progi magicznego miejsca, gdzie czas płynie swoim, niepospiesznym rytmem i w którym spełniają się marzenia.
Mieszkańców Idy już dobrze znam, z poprzednich części sagi. 
Sabina Południewska odnalazła szczęście i jak wszystko na to wskazuje również miłość.  Kończy remontować swoje miejsce na ziemi . Wraz z nadejściem wiosny pojawiają się nowe plany. Chce zagospodarować miejsce wokół swojego domu. Pomaga jej w tym Kalina, której pasją jest projektowanie ogrodów. Osoba niezwykle kreatywna i mająca głowę pełną pomysłów. Indywidualnie podchodzi do każdej realizacji zadania i uważa, że najbardziej odpowiedni dla pisarki byłby Ogród księżycowy. Właśnie w takim miejscu Sabina mogłaby pisać swoje powieści , podczas nocnych godzin pracy. Pojawia się myśl, by rośliny w ogrodzie obsadzić tak, by ogród kwitł niemal przez cały rok i które przyciągałyby nocne motyle. Miałby to być ogród dostosowany do charakteru pisarki... ogród z jej marzeń
To poukładane, harmonijne i zaplanowane życie Sabiny  burzy jednak dziewczyna, która niespodziewanie pojawia się w miejscowości. Lola Adamska jest szwagierką Krzysztofa, młodszą siostrą jego zmarłej żony.  Próbuje zasiać zamęt w jego życiu i życiu Sabiny. Dotąd skrywany sekret Krzysztofa wychodzi na jaw… To co wydarzyło się, po śmierci matki Julinki może teraz odbić się na związku z pisarką.
Błędy z przeszłości, o których chciałoby się zapomnieć, dają o sobie znać. Teraz pozostaje pytanie, czy siła uczucia jest wystarczająco mocna, by o nich zapomnieć, wybaczyć  i sprawić, by czas zaleczył wszystkie rany.
Z bohaterami „Ogrodu księżycowego” żyje się inaczej. Wchodzi się w ich historię głębiej, bo czuć to dobro i miłość, które Agnieszka Krawczyk roztacza w swojej powieści. Opisy są tak plastyczne, że całą sobą wkroczyłam w otoczenie i życie mieszkańców. Magia i niepowtarzalny towarzyszą przez cały czas czytania książki. 

Moja ocena: 5/6