środa, 10 grudnia 2014

[81] " Morelowy sad " Amanda Coplin

Autor: Amanda Coplin
Tytuł: " MORELOWY SAD "

Wydawnictwo:Black Publishing
Rok wydania: Wołowiec 2014
Ilość stron: 485

Moja ocena: 4/6
Książka pożyczona od Malwinki



Książka z serii kaszmirowej, a tak prywatnie z serii tych pożyczonych od Malwinki ;) Pierwszy raz miałam okazję przeczytać coś tego wydawnictwa. Dla mnie nowość. Klimat całej powieści specyficzny, pachnący sadem... Amerykański zachód jakoś do mnie dziwnie nie przemawia i z lekka drażni, no ale historia nadrobiła ten minus swoją fabułą.
Życie głównego bohatera, zazwyczaj przewidywalne, otoczone rutyną pracy w swoim sadzie, zmienia się, kiedy bezinteresownie wyciąga pomocną dłoń ku dwóm, młodym dziewczynom, które uciekły od swojego oprawcy. William daje im schronienie u siebie. Siostry są w ciąży. W jego ułożone dotąd życie, wkraczają  Della i Jane. Wierzą, że w końcu odnalazły swoje bezpieczne miejsce, a człowiek pod którego opiekę trafiły zasługuje na zaufanie. Los głównych bohaterów dotkliwie doświadcza. Przeszłość przewija się przez życie głównych postaci. Della traci swoje dziecko, natomiast Jeane po po porodzie popełnia samobójstwo. Della porzuca dotychczasowe życie i wikła się w problemy. Sytuacja sprawia, że trafia do więzienia i napotyka się na swojego stręczyciela Jamesa Michaelsona. Postanawia zrobić wszystko, by dokonać zemsty i snuje plany morderstwa. Talmadge przez te wszystkie lata wychowuje córkę zmarłej Jane, Angelene.
Powieść toczy się przez dobrych kilkanaście lat. Talmadge jako siedemnastoletni chłopak stracił swoją siostrę. Ta wyszla do lasu po zioła i przepadła bez śladu. Ten dramat odbił się na jego życiu. Talmadge był postrzegany jako rodzic, który uparł się, by uwolnić swoją córkę przestępczynię, nie bacząc na konsekwencje swoich działań. Potem został bohaterem, spokojnym sadownikiem z gór, który zaryzykował swoją wolność, by ocalić kobietę, która przecież jego córką nie była, ale ją kochał i próbował mimo wszystko umożliwić jej dobre życie.
Historia kończy się smutno. W ogóle cały czas czytaniu towarzyszy jakiś taki smutek... Historia o bezinteresownej miłości. Przeniknęłam w atmosferę książki, ale westernowy styl nieco mnie wkurzał. Taka historia o przemijaniu i upływającym czasie. Fabuła trochę skomplikowana i jak dla mnie nierzeczywista, ale nie żałuję, że poświęciłam jej czas :)


1 komentarz:

  1. Iwonka ja tez odczuwałam ten smutek i w całej książce i w zakończeniu.nie jest to jakaś super powieść, ale czytało sie dobrze.Z tego co pamiętam to te dwie co napisałaś od Ciebie ksiązki chciałam, przecież nadal mam 2 nieprzeczytane w domu, więc nie martw się że nie zdążyłaś więcej.Miłej pracy Ci życzę a dzieciom zdrówka :-)

    OdpowiedzUsuń