czwartek, 11 sierpnia 2016

[41] "Słodkie opętanie" J. Daniels

Tytuł: "Słodkie opętanie"
Autor: J. Daniels


Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 350



„Słodkie opętanie” to książka, w której ok.80% tekstu przewija się wokół jednego tematu.  Zdaję sobie sprawę, że to jest tego typu gatunek literacki, ale ileż można… Dlatego bardzo unikam romansów i erotyków…
Dylan Sparks i Reese Carroll to para, która gra pierwsze skrzypce w książce. Są skoncentrowani na sobie i nic, ani nikt wokół nie ma dla nich większego znaczenia.  Ci młodzi ludzie poznają się przypadkowo na weselu, byłego chłopaka Dylan i niemal od razu lądują razem w toalecie… Cóż za romantyczne miejsce… Po zawarciu znajomości spotykają się często i gęsto  w wiadomym celu. Poza tym niewiele ich ze sobą łączy i niewiele o sobie wiedzą. Ona jest 26-letnią jedynaczką i prowadzi ze swoim przyjacielem cukiernię. Pikanterii fabule ma dodać fakt, że Joey jest gejem. Reese jest 31-letnim księgowym. Niby człowiek wykształcony, zajmujący się zawodowo odpowiedzialnymi sprawami, a jednak niewiele w sobie ma. Ratuje go jedynie wygląd, bo podobno jest przystojny ;) Dylan określiła Reesa podczas któregoś, z krótkich dialogów w tej książce, że jest jej panem od liczb. Jednak ja zgodzić muszę się z niby żartobliwym określeniem jej przyjaciela, który trafnie powiedział, że jest jej panem od seksu :). Dylan po prostu nie może się oprzeć Reesowi. Niewiele interesuje ją fakt, że ktoś złośliwie wybija  szybę w cukierni. To jedynie pretekst, żeby zadzwonić do Reesa i wylądować u niego w domu. Załatwianie spraw, związanych z tym chuligańskim wybrykiem pozostawia swojemu pracownikowi i ojcu, który dla swojej jedynaczki osobiście zabezpiecza dom wprawieniem najlepszych drzwi ;) Dylan niewiele obchodzi pomoc ze strony przyjaciela i rodziny. Podejrzenie pada na byłą, zazdrosną sekretarkę Reesa, z którą łączyły go nie tylko stosunki zawodowe, no ale cóż… Sprawa do końca nie zostaje wyjaśniona, bo są ważniejsze rzeczy dla autorki, a mianowicie opis którejś z kolei sceny erotycznej ;) To jest przecież główna fabuła, a wątki poboczne odgrywają tu najmniejsze znaczenie :) Matka Dylan dowiadując się o całym zajściu w cukierni stwierdza, że świat schodzi na psy, skoro jedna z byłych Reesa zdolna była do takiego kroku. Nie wie jednak, że jej córka niewiele różni się od zazdrosnych panienek, mając ochotę np. na weselu swojej najlepszej przyjaciółki zadźgać dziewczynę widelcem (powstrzymuje ją od realizacji tego planu jej przyjaciel), bo z tą akurat na jej oczach wita się czule Rees…
Wyznanie Reesa, że od 132 dni kocha Dylan powaliło mnie na kolana. Nie dodał jednak, że przez trzy miesiące z tego okresu nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Szybkie numerki a to w toalecie, a to w samochodzie, na stole w cukierni Dylan, czy w pracy u Reesa są na porządku dziennym.  Zwykłego łóżka unikają jak ognia, bo łóżko według nich do czegoś zobowiązuje, a oni mniemają, że chcą żyć bez żadnych zobowiązań. W pewnym momencie lądują wbrew w swoim zasadom i w łóżku, bo przecież zasady są po to, by je łamać, no nie? :) Brak porozumienia i zwyczajnego dialogu o poważnym życiu prowadzi do nieporozumień między tymi dwojga, którzy nie potrafią ze sobą szczerze rozmawiać.
Chciałam czegoś dowiedzieć się o autorce, ale najwyraźniej unika swojej prawdziwej tożsamości. Posiada w sumie niewiele mówiący  o osobie profil na portalu społecznościowym, promujący jej książki i nic poza tym. Jest również wzmianka, że książka ukazała się w Polsce. Nie bardzo rozumiem fakt, że „Słodkie opętanie” to bestseller „New York Timesa”. 
Brak konkretnej fabuły. Narracja jest pierwszoosobowa. Cały przebieg historii relacjonuje sama główna bohaterka Dylan Sparks, więc i niewiele pojawia się w „Słodkim opętaniu” konkretnych dialogów. Jeżeli już są, to krótkie,  jak zwykle w kółko o jednym i niewiele wnoszą do całej akcji. Gdyby nie nużące opisy o tym co robią, gdzie i jak Dylan i Reese, to z całej tej książki można byłoby zrobić zaledwie kilkunastostronicowe opowiadanie.
Nie należę do osób czytających ten rodzaj gatunku literackiego i być może nie potrafiłam dopatrzeć się pozytywnych wniosków z  tej książki. Autorka pisząc ją, miała nadzieję, że dostarczy mi dreszczyku emocji i będę się przy niej dobrze bawiła, ale niestety niczego takiego nie doznałam :)  Głównych postaci nie polubiłam. Bije od nich brakiem odpowiedzialności, beztroską, egoizmem, samouwielbieniem…. 
Miałabym znaleźć jakiś pozytywny szczegół? Dobrze. Dylan robi w życiu to, co lubi najbardziej (nie mam tu na myśli seksu). Rozwija swoją życiową pasję i spełnia się zawodowo prowadząc cukiernię. Wszystko wskazuje, że ma talent do pieczenia, bowiem na brak klientów, doceniających jej wyroby cukiernicze nie narzeka. Jedynie głównej bohaterce pozytywnie można pozazdrościć własnie pracy, która łączy ze sobą również pasję. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Pascal :)


2 komentarze:

  1. Kto co lubi, jednak jakbym miała okazję, to dałabym szansę od niechcenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Iwonka ja chyba jednak sobie ją daruję. Masz nadal urlop? Buziaczki

    OdpowiedzUsuń