czwartek, 30 lipca 2015

" Inwazja bazgrołów " Kerby Rosanens i o kredkach KOH-I-NOOR

Autor: Kerby Rosanens
Tytuł: " INWAZJA BAZGROŁÓW "

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 104

Moja ocena: 6/6
Książka z mojej półki :)


" Inwazja bazgrołów " to kolejna książka z serii kolorowanek, jakie ostatnio opanowały rynek wydawniczy. Spośród kilkudziesięciu pozycji, małe czarno-białe stworki zwróciły moją uwagę akurat na ten tytuł. Kosmiczne potworki wyglądają tak sympatycznie i tyle dzieje się dzięki nim na każdej ilustracji, że nie sposób przejść obok tego wydania obojętnie.
Nic nie zastąpi mi mojego ulubionego hobby, czyli czytania, ale okazuje się, że kolorowanie książek może być równie wciągającym przerywnikiem od codziennych zajęć.




Ja mając przed sobą obrazki i kredki oderwałam się od rzeczywistości. Człowiek chociaż na chwilę przestaje myśleć. Taka kolorowanka działa relaksująco. Cała gama detali dopracowana w każdym szczególe sprawia, że cała ilustracja staje się dziełem sztuki. Każdy rysunek pięknie reprezentuje się na dużym formacie A4. Kartki są białe, grube, dzięki czemu możemy dobrać dowolną formę kolorowania. Nic nie przebija na drugą stronę. Wydanie " Inwazji bazgrołów " jest w formie bloku rysunkowego. Poszczególne strony można wyrwać, a gotowy, kolorowy rysunek powiesić w dowolnym miejscu.

Małe stworki spodobały się również moim dzieciom. Bardzo chętnie wypełniają poszczególne elementy rysunku kolorami, każdemu nadając niepowtarzalny wygląd.





Kolorowanie z dziećmi to jedna z naszych wspólnych zabaw. Bywa, że jeden obrazek kolorujemy we trójkę. Wspólny efekt końcowy jest ciekawszy.


Malujemy pisakami, cienkopisami, kredkami bambino, ale ostatnio postanowiłam zainwestować w kredki KOH-I-NOOR. Są dosyć drogie jak na kredki, ale biorąc pod uwagę ich jakość, całą gamę kolorów i odcieni, to warto je kupić.
My malujemy w domu
KREDKAMI AKWARELOWYMI, czyli wodnymi. Można malować nimi zwyczajnie, ale kiedy rozmażemy rysunek pędzelkiem z wodą, to dają nam efekt rysunku malowanego farbkami akwarelowymi.








Fajną sprawą są również kredki neonowe i tzw. Magic, które oferuje ta sama firma. Dzieci lubią urozmaicenie w trakcie kolorowania. Ja też :)







środa, 29 lipca 2015

" Tajemny ogród " Johanna Basford


Autor: Johanna Basford
Tytuł: " TAJEMNY OGRÓD "

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 96

Moja ocena: 6/6
Książka z mojej półki

Kolorowanie stało się modne. Postanowiłam spróbować i poddać się temu relaksującemu zajęciu. Pretekstem do kupienia prezentowanej pozycji były moje dzieci ;) Spośród szerokiej gamy dostępnych na rynku książek do kolorowania wybrałam dwie, moim zdaniem  aktualnie najlepsze, dostępne na rynku pozycje.
Dzisiaj słów kilka o kolorowance " Tajemny ogród ". 






Wydawnictwo Nasza Księgarnia opublikowała egzemplarz z ilustracjami Johanny Basford. Ilustracje tej autorki są bardzo precyzyjne, wykonane z dbałością o najmniejsze szczegóły, bogate w niezliczoną ilość elementów. Nakreśliła ona kilkadziesiąt czarno-białych ilustracji i pozostawiła pole do popisu naszej wyobraźni. To my możemy tej książce nadać niezliczoną ilość barw.


Tematem przewodnim  są tutaj rośliny i zwierzęta. Przekraczamy bramy Tajemnego ogrodu i wypełniamy te artystyczne ilustracje własnym pomysłem i kolorem. To od nas zależy jak ten zaczarowany ogród będzie wyglądał.



 Zabawa w kolorowanie naprawdę wciąga. Pochłonęła nie tylko dzieci, ale i mnie. Jest świetnym pomysłem na wspólnie spędzony czas. Poniższy rysunek kolorowały trzy pary rąk: 7-latki, 9-latka i 34-latki ;) Bawiliśmy się świetnie, nadając ilustracji tęczowych kolorów według własnego pomysłu. Im więcej kolorów i odcieni, tym efekt końcowy jest ciekawszy.


 Na wybranych stronach autorka przygotowała dla nas zadania np. Narysuj rój trzmieli. To od nas zależy jak rysunek będzie wyglądał i jaki nadamy mu końcowy kształt.

Inne przykłady poleceń:
- Dorysuj na gałęziach resztę ptasiego chóru
- Dokończ rysunek pnącza i dorysuj detale
- Napełnij staw rybami, żabami i liśćmi lilii wodnych
Zadania możemy wykonać, ale nie musimy. Wystarczy nadać ilustracjom koloru i mamy niepowtarzalne dzieło. Jedyne w swoim rodzaju, bowiem każdy z nas ma inny pomysł na wypełnienie ilustracji.
Im więcej pisaków, kredek, cienkopisów, tym lepiej.

 " Tajemny ogród " zachęca nas do odkrywania i dostrzegania szczegółów. Na kilkudziesięciu ilustracjach odnajdujemy ukryte przedmioty: skrzynia ze skarbem, kłódka, list w butelce, i zwierzęta: motyle, sowy, ważki... Na końcu książki jest i klucz do tajemnego ogrodu, który podpowiada nam czego możemy doszukać się na prezentowanych w książce obrazkach.


Kolorowanka jest bardzo starannie wydana. Ma duży format w kształcie kwadratu. Strona tytułowa jest zapowiedzią tego, czego możemy spodziewać się w środku "Tajemnego ogrodu". Złote akcenty na okładce dodają klimatu całości. Pozycja godna uwagi dla osób w każdym wieku.


Wkrótce na blogu pokażę jeszcze jedną kolorowankę, której poświęcamy część naszego wolnego czasu, oraz kredki, którymi nadajemy kolory  rysunkom.

poniedziałek, 20 lipca 2015

[46] " Już nigdy Pan nie będzie smutny " Baptiste'a Beaulieu

Autor: Baptiste'a Beauleieu
Tytuł: " JUŻ NIGDY PAN NIE BĘDZIE SMUTNY "

Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: Warszawa 2015
Ilość stron: 270

Moja ocena: +5/6
Książka z mojej półki


" Już nigdy Pan nie będzie smutny " to książka, która zaskoczyła mnie przede wszystkim swoją oryginalnością. Taka inna od innych. Poruszająca temat sensu istnienia naszego życia.
Dla głównego bohatera wszystko traci na wartości po śmierci swojej ukochanej żony. Jego serce przepełnił ból, żal i smutek. Kiedyś młody lekarz, ratujący życie swoim pacjentom, a teraz Doktor, który poważnie zaczyna myśleć o samobójstwie. Kiedy w jego głowie jest tylko jedna myśl, by skończyć swoje życie, na swej drodze spotyka nieznajomą kobietę. Ta starsza, niezwykle tajemnicza, ekstrawagancka postać, z charakterystycznymi dwoma zegarkami na dłoni zawraca w głowie Doktorowi na tyle, że ten godzi się z nią zawrzeć pewien układ. Wymusza na nim obietnicę, że da jej całe siedem dni na to, by zmienił zdanie. Chce go odciągnąć od samobójstwa i przekonać , by żył dalej. Chce by 40-latek poczuł sens życia. Starsza kobieta ma to coś w sobie, że Doktor zgadza się na ten układ i warunki jakie mu stawia "staruszka". Wychodzi z założenia, że przecież nie ma nic do stracenia. Od tej pory najbliższy tydzień jest dla Doktora czasem szokującym, drastycznym, nieprzewidywalnym, pełnym niespodzianek i nieprzewidzianych sytuacji. Kobieta chce go ratować i nie pozwolić mu na samobójstwo. Twierdzi, że nie wolno kpić z daru życia, bo ono jest tylko jedno.
Staruszka twierdzi, że ma czarodziejski dar odziedziczony po ciotkach.
Zastanawiające jest to, że doszło do ich spotkania, że tyle o nim wie i o jego życiu. Kim tak naprawdę jest, dlaczego postawiła sobie za cel, by odwieść mężczyznę od wtargnięcia na swoje życie, skąd zna jego zamierzenia? Kobieta tłumaczy Doktorowi, że pojawiła się na jego drodze, ponieważ uważa, że jest w stanie mu pomóc. Twierdzi, że skoro posiada już dar, dzięki któremu odgaduje śmierć ludzi, to chce to wykorzystać i robić wszystko, by móc ich ratować. W przeciwnym razie jej dar byłby bezużytecznym. Przekonuje Doktora, że nie ma wobec niego nieczystych intencji i złośliwości. Później okazuje się, że metody, które wykorzystuje są niemal sadystyczne i szokujące, by mężczyźnie w sposób dosadny uświadomić jak cennym darem jest życie. Doktor oszołomiony samym wtargnięciem kobiety w jego  plany, które zmienia, obiecuje przestrzegać swojej części umowy. Podporządkowuje się pomysłom staruszki. Te bywają bardzo kontrowersyjne... Naprawdę nieprzewidywalne i szokujące, ale nie będę ich zdradzać, żeby pozostawić ten element pełnego zaskoczenia w momencie czytania książki.
" Po co spać, skoro mamy całą śmierć na odpoczynek. "
" Jesteśmy tu po to, żeby porozmawiać ze światem, zanim się z nim rozstaniemy. "
Zakończenie jest zaskakujące, smutne, dramatyczne... Koniec jest nieunikniony, ale może być i początkiem czegoś nowego. Tajemnicza staruszka odkrywa swoje karty w liście, który pozostawia Doktorowi. Historia wyróżnia się tym, że wydarzenia następują po sobie nieoczekiwanie. Nigdy nie wiadomo, co kobieta zaplanowała Doktorowi na każdy kolejny dzień, by uświadomić mu jak cudowne jest życie. Nieprzewidywalne sposoby na to, jakie serwuje mu kobieta nie tylko zaskakiwały głównego bohatera, ale mnie również. Siedem dni walki o życie jednego człowieka naprawdę warto przeczytać. Wnioski, przemyślenia, nasuwają się same. Nie można przejść obojętnie przez fabułę powieści, nie zastanowiwszy się nad własnym życiem. Bardzo specyficzna książka, osnuta niepowtarzalnym klimatem tajemniczości. Polecam.


sobota, 18 lipca 2015

[45] " Noora " J.K. Johansson

Autor: J. K. Johansson
Tytuł: " NOORA "

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 275

Moja ocena: 5/6
Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.


" Noora " to druga część trylogii o morderstwach mających miejsce w miasteczku Palokaski. Nie czytałam pierwszego tomu, ale nie przeszkadzał mi ten fakt, czytając " Noora". Śledztwo w sprawie śmierci Laury z poprzedniej książce zostaje zamknięte. Nie wskazano mordercy i uznano, że dziewczyna przypadkowo spadła ze skały. Tytułowa bohaterka przyznaje się, że widziała ofiarę i człowieka, który zrzucił dziewczynę do morza. Okazuje się, że Noora była naocznym świadkiem tej tragedii. Policja nie bardzo daje wiarę słowom nastolatki. W między czasie ginie Saski, wnuk Korhonena. Policjant zajmował się wcześniej sprawą Laury, a obecnie przebywa na przymusowym urlopie. Dochodzi do wniosku, że śmierć Saskiego i nastolatki nie są przypadkowe i mają ze sobą coś wspólnego. Wnuczek bowiem za bardzo zaczął interesować się całą sprawą. Dla Korhonena sprawa staje się priorytetem,  by odnaleźć sprawcę przestępstw. Zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Pomaga mu w tym Miia, która jest pedagogiem w szkole. Przypuszcza ona, że związek ze sprawą może mieć tajemniczy wisiorek z motywem anioła, który zarówno dziewczyna jak i zmarła Laura nosiły na szyjach. Wraz z rozwojem akcji okazuje się, że Noora jest w śmiertelnym niebezpieczeństwe.
Noora jest dziewczyną skrytą, mającą problem z samoakceptacją. Ze względu na swój charakter ma poczucie niskiej samooceny. Nie ma przyjaciół i zbyt wielu znajomych. Z realnego świata ucieka do świata internetu. Zakłada profil i pisze  bloga. Podaje się za zupełnie kogoś innego. W imieniu dziewczyny ze swoich wyobrażeń, wymyślając informacje byleby zaistnieć i być zauwożoną przez rówieśników. Pragnie być ceniona i podziwianą za markowe ciuchy, dostęp do najświeższych trendów, pozycję, pieniądze. Problem tylko w tym, że wszystkie informacje to fikcja.. Jej blog szybko zyskuje popularność, a wszelka krytyka i negatywne komentarze tylko podsycają ilość wejść na jej stronę i liczbę osób czytających to, co dziewczyna wypisuje. Noorze podoba się, że w końcu zostaje zauważona i nie przeszkadza jej fakt, że mija się zupełnie z prawdą ze swego prawdziwego życia. Podoba się jej to, że rówieśnicy, znajomi ze szkoły do której chodzi obserwują, czytają i dyskutują na temat "Madde", która tak naprawdę istnieje tylko w głowie Noory. Nastolatka nie ma jednak świadomości, że jej blog zwraca uwagę również innych osób, które nie mają dobrych zamiarów i wychwytują z sieci profile młodych, zdrowych dziewczyn, by zawrócić im w głowie i wykorzystać. Do jakich celów? Odsyłam do powieści.
Czytając książkę ma się poczucie strachu.  Historia jest przestrogą. Uświadamia, jak wielkim zagrożeniem może być internet. Sieć oprócz tej dobrej strony, kryje w sobie i wiele zła. Fikcyjne profile, przypadkowe znajomości...Akcja jest na tyle wartka, że potrafi wciągnąć i zaskoczyć nowymi faktami. Zakończenie jest niejako wstępem do ostatniej części.
 J.K. Johansson to fińscy autorzy powieści, którzy kryją się pod wyżej wymienionym pseudonimem. Pod koniec historii o Noorze dają nam zarys postaci, która będzie bohaterką w ostatniej części. Zakończenie jest otwarte dające wstęp do " Venla ". Fabułę podsyca mroczny klimat pełen tajemniczości. Ja chętnie wrócę przy nadażającej się okazji do pierwszego tomu " Laura ".

środa, 15 lipca 2015

Na urlop... :)

Mam urlop. Nareszcie :)
Mimo, że nigdzie dalej nie wyjeżdżamy, to i tak postanowiłam, że będzie on spędzony aktywnie i z książką. Tak niewiele czasu spędzam z dziećmi, to chociaż te dwa tygodnie z nimi pobędę tak na całego, 24 godziny na dobę. Praca odbiera mi te nasze wspólne chwile.
Taki oto pakiecik powieści sobie zafundowałam na wakacyjny czas. Jedna wśród nich recenzyjna. Wkrótce na blogu moja opinia o " Noora " :)
Nieplanowany zakup to " Irena " . Promocja była w Tesco i zapłaciłam za nią całe 10zł :)
Pozostałe zwyczajnie musiałam mieć i już :) Wśród nich to kolejny tom dla dzieci z Naszej Księgarni  " Bajki Charlesa Perraulta ".


Póki co wykorzystujemy nasze wolne dni i staramy się zapewnić dzieciom fajnie spędzony czas. Do tej pory udało nam się wspólnie:
- pójść do kina na " Minionki "
- przejażdżka " Elką " w Chorzowie
- spacerowaliśmy wśród róż w " Rosarium "
- była zabawa nad " Pogorią " i rowerki wodne
- w niedzielę zrobiliśmy sobie wypad do ZOO

Dzisiaj wybraliśmy się na wycieczkę rowerową i dzieciom udało się zaliczyć 16 km :) Późnym popołudniem dorzuciłam sobie jeszcze do tego dystansu 18 km :)




Jutro, jak tylko zobaczymy słońce jedziemy do Wesołego Miasteczka :)

wtorek, 14 lipca 2015

[44] " Nie oddam dzieci! " Katarzyna Michalak

Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: " NIE ODDAM DZIECI! "

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 247

Moja ocena: -3/6
Książka wypożyczona z biblioteki



Po książki Katarzyny Michalak sięgam i czytam je, choć nie wszystkie Autorka ma aż nazbyt wybujałą wyobraźnię, która momentami za bardzo mnie denerwuje. Ja już niemal przyzwyczaiłam się do stylu jej pisania i staram się przymykać oko na wulgarne określenia, które niby mają dodać pikanterii akcji, ale na mnie działają jak płachta na byka. Wspomnę o tym później...
Skusiła mnie treść zapowiedzi. Podoba mi się główny temat. Lubię takie życiowe historie. Katarzyna Michalak miała ciekawy pomysł na książkę, podrzucając mi już na początku fabuły tak emocjonujące chwile, które kończą się niestety dla bohaterów tragicznie. Autorka zbudowała napięcie na tyle dobrze, że byłam w stanie wyobrazić sobie ten wypadek. Ludzka tragedia, z którą ciężko pogodzić się. Rodzina, dom, praca... Niby sielanka trwa, a jednak wystarczy jeden moment, chwila, ułamek sekundy i traci się wszystko na zawsze. Michał Sokołowski, ceniony lekarz, w wypadku  traci żonę i 3-letniego synka. Marta była w końcowej fazie ciąży. Każde życie jest cenne, ale kiedy śmierć dosięga dzieci, tym bardziej człowiek staje się wyczulony i dotknięty tragedią. Ból, cierpienie, strata najbliższych osób... Ciężko z tym żyć, mając w dodatku poczucie winy. Zapracowany lekarz nie poświęcał rodzinie wystarczająco dużo czasu i nagle ten czas dla niego minął. Bezpowrotnie utracił dwie najbliższe osoby na zawsze.
Późniejsze wydarzenia w obliczu których Michał staje i musi się z nimi zmierzyć są już mocno naciągane. Nagle jego teściowa, rodzice robią wszystko, by odebrać mu dzieci. Dodam jeszcze, że w "cudowny" sposób w spartańskich warunkach, zostaje przeprowadzona operacja, ratująca życie maleństwa, z którym Marta chodziła w ciąży. Ja rozumiem, że człowiek może być w ciężkim szoku, po takiej tragedii, przeżywa traumę, ale głównego bohatera jakoś mało obszedł ten fakt, że jego synek przeżył i nie interesuje się jego losem. Noworodek trafia do szpitala i najlepiej dla ojca dziecka byłoby, gdyby został w nim jak najdłużej. Zdaje się, że zapomina o nim. Jeśli już ludzie przypominają mu o synku, to  ten "wzór do naśladowania "  nie darzy go ojcowskim uczuciem, wręcz żywi do bogu ducha winnego dziecka jakąś urazę. Jak dziecko jest już w domu, to zwraca się do niego bezosobowo.
Koszmar w życiu Michała trwa. Ma sen... Żona przyszła się w nim z nim pożegnać i wymóc na nim przyrzeczenie, że zaopiekuje się dziećmi. No przepraszam bardzo, ale coś tu nie gra. To jest przecież jego obowiązkiem, by zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo i wychowanie. On musi przyrzekać swojej zmarłej żonie, że nie pozwoli zrobić krzywdy dzieciom?
Podział obowiązków po śmierci żony też pozostawia wiele do życzenia... On opiekuje się "dzieckiem ", które jest najdelikatniejszym określeniem maleństwa, bo ciągle płacze ( ma kolki ) , natomiast jego 13-letnia córka Zbyszkiem, starszym synem...
" Chciał chwycić dziecko za ramiona i potrząsnąć nim, aż by umilkło. Choćby miała odpaść mu główka! Choćby miał je zabić!". Bez komentarza... Nie da się tego czytać.
Historii towarzyszą i wątki poboczne. Ktoś musiał być sprawcą wypadku, którego można było przecież uniknąć. Czarne charaktery: Alfred i Tadek. Katarzyna Michalak nie przebiera w słowach i wulgaryzmach, kiedy o nich pisze. Fragmentów, które są przykładem języka autorki jest tutaj bez liku i nie dotyczą jedynie życia "złych" postaci. Nie będę cytowała, bo już samo czytanie ich działa mi na nerwy. Autorka nawet w dosadny sposób potrafi określić Boga... Ja wiem, że próbuje w ten sposób wzbudzić napięcie, dodać emocji, ale jak dla mnie to lekkie przegięcie.
Koszmar, który może dotknąć każdego z nas, to fakt. Nigdy nie chcielibyśmy znaleźć się w podobnej sytuacji. Dla mnie jednak książka była irytująca. Niektóre wydarzenia tak naciągane, że aż bajkowe. Grażynka, która chciała przejąć opiekę nad dziećmi Michała przegrywa sprawę, kiedy na światło dzienne wychodzi w sądzie fakt, że pozbywa się kotów. Śmieszne...
Podoba mi się okładka książki i pomysł na taki życiowy, trudny temat. Treść i wydarzenia pozostawiają jednak wiele do życzenia... Odbiegają od realnego życia. Absurd goni absurd... Szkoda.


poniedziałek, 13 lipca 2015

[43] " Kiedy cię poznałam " Cecelia Ahern

Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: " KIEDY CIĘ POZNAŁAM "

Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: Warszawa 2015
Ilość stron: 413

Moja ocena: +3/6
Książka wypożyczona z biblioteki 



 " Kiedy cię poznałam " to podnosząca na duchu powieść. Jasmine nagle traci pracę. Pustkę i nagły nadmiar wolnego czasu poświęca na porządkowanie swojego ogrodu, a przy okazji łapie się na tym, że coraz częściej zaczyna obserwować życie swojego sąsiada Matta. Mężczyzna ów, to dziennikarz radiowy, który prowadzi dyskusje na kontrowersyjne tematy i nie stroni od złośliwych komentarzy oraz opinii, byleby tylko zyskać na sławie i  większej ilości słuchaczy. Jasmine ma starszą o rok od siebie siostrę, która ma zespół Downa. Docinki Matta na temat chorych sprawiają, że Jasmine mimo upływu lat, wciąż żywi głęboką urazę do mężczyzny. Los sprawia, że obydwoje tracą pracę i coraz częściej uczestniczy w jego życiu. Zarówno Jasmine jak i Matt mają problemy i okazuje się, że potrafią  wzajemnie wysłuchać i wspierać się. Więcej ich jednak łączy niż dzieli. Książka jak dla mnie przeciętna. Główna bohaterka poznała sąsiada, który był inspiracją do poznania siebie samej. Początkowa nienawiść przerodziła się w dziwną przyjaźń. Tak odmienne dwa charaktery a jednak tych dwoje ludzi łączyło tak wiele. Ich praca, a w zasadzie kłopoty w niej, których finał to dla obojga urlop tzw. "ogrodniczy".
Cały rok historii Jasmine, w którym główna bohaterka na oczach czytelnika dokonuje przemiany, takiej wewnętrznej. Nie była ona natychmiastowa. Zmiany nadchodziły powoli. Starsza wersja Jasmine ustąpiła miejsca nowszej. Ona pomogła Mattowi, on pomógł jej. Matt odzyskał miłość, stanął na nogi, a ona znalazła osobę, która zawładnęła jej sercem na stałe. Jasmine pewnie wyciągnęła ze swojej historii wniosek, że jednak warto pozwolić, by ktoś nam pomógł i otworzyć się na osoby, które są blisko i które życzą dobrze. Życiowy zakręt wcale nie musi być końcem naszej podróży. W końcu można odnaleźć drogowskaz, który pozwoli nam rozkwitąć i dotrzeć do upragnionego celu.
Fabuła nieco mnie nudziła. Nie było konkretnej akcji, która nakręcałaby wydarzenia. Narratorem jest sama Jasmine, która bezpośrednio zwraca się do Matta. To on, choć nie bezpośrednio, jest odbiorcą jej myśli, zamierzeń, planów. Jak dla mnie zabrakło tego czegoś, co nadaje tempa całej historii. Nic konkretnego nie dzieje się.
Poruszony temat przyjaźni, który obala mit, że nie może być takiej między kobietą i mężczyzną. Taka i owszem może zaistnieć naprawdę. Podnosi i na duchu fakt, że osoby mające zespół Downa potrafią samodzielnie żyć i radzić sobie w tym życiu.
Głównej bohaterki jakoś szczególnie nie polubiłam. Jej zachowanie momentami irytowało mnie. Mam nadzieję, że książki autorki, które mam na półce, a których jeszcze nie czytałam, nie będą tak ckliwe, a fabuły tak nużące i mdłe jak w tej historii.


Nareszcie mam URLOP :))) Rozpoczął się od 5.00, bo jestem po nocnej zmianie. Nie spałam, jestem zmęczona, a za oknem pada deszcz... ale i tak cieszę się  :) 14 dni lenistwa :) Będę sobie czytać, czytać i czytać :)))

środa, 8 lipca 2015

Z biblioteki...

Dawno nie zaglądałam do biblioteki. Na stronie internetowej zauważyłam kilka nowości, których nie mam, a które chciałabym przeczytać. Oczywiście wyszłam z naszej filii, również z nieplanowanymi wcześniej tytułami :)


1. " Czarne skrzydła "
2. " Kiedy cię poznałam "  - już czyta się ;)

3. " Nie oddam dzieci " 

Trzy powieści na które czekałam grzecznie w kolejce. Pozostałe dwie to zupełnie przypadkowo wybrane książki, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Będę je dopiero odkrywać ;)

4. " Aleja bzów "
5. " Wiadomość "
Coś jeszcze dla dzieci...
6. " 12 ważnych opowieści "

wtorek, 7 lipca 2015

[42] " Happy end " Elizabeth Maxwell

Autor: Elizabeth Maxwell
Tytuł: " HAPPY END "

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: Warszawa 2015
Ilość stron: 310

Moja ocena: -5/6
Książka z mojej półki


Sięgając po książkę " Happy end " oczekiwałam, że będzie to obyczajówka, taka lekka, pogodna, z humorem. Wspomnę tylko, że strona tytułowa jest " przednia " :) Może i miałam trochę racji, ale trzeba dodać, że w dużej mierze jest to i romans, tyle, że w bardziej oryginalnym wydaniu ;)
Narratorką opowiadającą historię i jednocześnie główną bohaterką jest Sadie. Autorka wielu romansów, na co dzień wychowująca swoją nastoletnią córkę. Jest samotną matką. Jej mąż okazał się być gejem, ale mimo rozwodu nadal utrzymują ze sobą dobry kontakt.
Sadie zarabia na życie pisząc pikantne historie dla kobiet. Właśnie jest w trakcie wymyślania historii w " Skradzione sekrety ". W pewnym momencie orientuje się, że w jej komputerze jest połowa rozdziału, którego pisania wcale nie pamięta. W dodatku pojawia się tajemnicza postać Clarissy, której wcale nie wymyśliła. Jakby tego było mało podczas zakupów spotyka dziwnie znajomego faceta, zachowującego się dość nietypowo. Chłopak jest nieziemsko przystojny, ale nie wie, gdzie jest i kim jest. Sadie postanawia mu pomóc i wkrótce mężczyzna wszystko sobie przypomina... Przedstawia się jako Aidan Hathaway, który mieszka przy Central Park South 50, ma kolekcję zabytkowych roadsterów, jest prezesem i dyrektorem w firmie i ma 29 lat. Wypisz wymaluj jest to główny bohater z powieści, którą właśnie pisze. Jakim cudem jej ideał mężczyzny przeniósł się z kart książki do rzeczywistości...?
Sadie trudno uwierzyć w to co się dzieje. Jak wymyślona przez nią postać mogła wkroczyć do świata realnego? Według książki Aidan wyruszył w poszukiwaniu swojej Lily, która zniknęła, na skutek zaklęcia jakiejś zazdrosnej o niego wiedźmy. Jakby tego było mało ów czarownica, w jakiś magiczny sposób pojawiła się w ostatnio pisanym fragmencie książki, którego Saide nie jest autorką. Bohaterowie szybko orientują się, że ów Clarissa, która kwestionuje konstrukcję fabuły książki Sadie, również depcze im po piętach i śledzi ich. Sadie i Aidan mają tylko dwa dni na odnalezienie zagubionej w rzeczywistym świecie Lily, oraz na wyszukanie magicznego zaklęcia, które pozwoli powrócić wymyślonym przez Sadie postaciom, na karty dalszego ciągu jej romansu.
Jak potoczy się cała akcja książki? To trzeba przeczytać :) Autorka powieści  " Happy end ", wykreowała całkiem realną bohaterkę Saide.Ta z kolei pisząc swój pierwszy romans paranormalny, wymyśliła sobie faceta .  Za pomocą magii został on sprowadzony do jej rzeczywistości. Mówiąc krótko, postaci z niedokończonej powieści Sadie ożyły, a ona sama przestała panować nad fabułą powieści. Władzę nad nią przejęła Clarissa. Teraz Sadie stoi przed wyzwaniem, by odesłać powstałych we własnej wyobraźni bohaterów do pisanej historii, ale do tego potrzebne jest magiczne zaklęcie.
" Happy end " mimo, że to taka bajka, ale wciąga. Fajny pomysł na nietypowy romans. Świat rzeczywisty połączony z fikcyjnym. Autorka w ciekawy sposób przedstawiła główną bohaterkę. Była na tyle rzeczywista, że przeniknęłam do jej świat. Próbowałam domyślić się racjonalnego wytłumaczenia tych wydarzeń, ale takiego nie ma. Postaci z książki pojawiły się w życiu Sadie i już. Ciekawa byłam zakończenia, a przecież koniec jest tytułem książki :) Chociaż pierwsze strony historii trochę mnie przynudzały, to jednak okazały się być wstępem do akcji, która mnie zachęciła, by przeczytać tą bajkową powieść dla dorosłych ;) Może akurat był to dobry czas akurat dla " Happy end ". Całkiem pozytywnie odebrałam tę powieść :)

Jeszcze cytat, który szczególnie mi utkwił w głowie i daleki jest od tej całej fikcji

" Staram się patrzeć na siebie łagodnym okiem, bo starość zdarza się tylko tym, którzy mają szczęście "