piątek, 14 sierpnia 2015

[50] " Rosół z kury domowej " Natasza Socha

Autor: Natasza Socha
Tytuł: " ROSÓŁ Z KURY DOMOWEJ "

Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała 2015
Ilość stron: 304

Moja ocena: 6/6
Książka, którą dostałam od autorki i wydawnictwa Pascal.


"Rosół z kury domowej" to najnowsza książka Nataszy Sochy. Wystarczyło, że tylko rzuciłam okiem na tytuł i wiedziałam, że historia skradnie moje serce. Znam styl pisania autorki z poprzednich jej powieści " Maminsynek", "Macocha". Mam je na swojej półce, w kategorii tych "ze mną na zawsze", więc o czymś to świadczy :-). Okładka "Rosołu z kury domowej" cóż... Strona tytułowa jest perfekcyjna pod każdym względem. Nawiązuje do tytułu, do treści, no i zdjęcie samej autorki w roli głównej, te kolory, ta grafika, czcionka... Wszystko to rzuca się w oczy, przyciąga uwagę i sprawia, że ciekawość kieruje prosto do poznania historii, którą serwuje nam Natasza Socha i jej głównych postaci.
Kura to ptak z rodziny kurowatych. Ot... jakie wydawałoby się zwyczajne i udomowione zwierzę... Kobieta w pewnym momencie swojego życia również może stać się kurą domową czy tego chce, czy nie chce. Ze swej niezależności, przechodzi w proces, podczas którego przeistacza się . Jest taki moment, kiedy my kobiety zakładamy rodzinę i to jest właśnie pierwszy krok na drodze do "kariery" kury domowej. Do zostania kimś w rodzaju efektywnej pani domu, która na co dzień sprząta, smaży, piecze, gotuje, pierze, zmywa, robi zakupy, zajmuje się regulowaniem rachunków domowych, wychowaniem dzieci ( i męża ;-) ). Bywa i tak, że pnie się ku rozwijaniu i poszerzaniu swoich umiejętności domowych i zdobywa fach "złotej rączki", która potrafi majsterkować i naprawiać ;-)
Ja  całodobową kurą domową byłam przez sześć lat. W tym czasie doskonaliłam się w roli żony i matki w zaciszu domowego ogniska. Przez ten okres czasu byłam przede wszystkim kwoką, zajmującą się tylko i wyłącznie swoimi pisklętami. Teraz moje dzieci częściowo wyfrunęły spod moich skrzydeł. Po dziesięciu latach małżeństwa nadal jestem osobą, wypełniającą wszystkie zadania kury domowej, tyle, że dorzuciłam sobie na grzbiet swoich obowiązków pracę na etacie :-). Momentami sama już nie wiem co jest lepsze... Bywa bowiem tak, że z przemęczenia i wyczerpania piórka z głowy mi lecą :-), ale daję radę, bo w końcu kura domowa ze mnie jest i tyle. To przecież takie naturalne... ;-)
Historia Nataszy Sochy to życie czterech kobiet, które mają dosyć  roli odgrywanej przez lata i zaczynają buntować się. Wyfruwają ze swoich kurników i kierują swoje myśli ku temu, co jest dla nich dobre. Zaczynają skupiać uwagę na sobie i na swoich planach życiowych.
 Wiktoria, Judith, Lea i Mara to kobietki około czterdziestki, które zaczynają nowe życie szukając szczęścia i poczucia spełnienia.
Historia zaczyna się od poznania Wiktorii, która przeszła do porządku dziennego nad faktem, że jest perfekcyjną panią domu, ale podświadomie zaczyna dostrzegać, że to ją nudzi i potrzebuje zmian. Póki nie musiała, czując się bezpiecznie w domu swego męża, niczego w tym kierunku nie zmieniała. Jej marzenia związane z zawodem architekta i urządzaniem wnętrz legły w gruzach, kiedy została żoną Tymona. Mogła je realizować jedynie na obszarze sześciopokojowego domu i ogrodu.
Swój nowy rozdział w życiu rozpoczyna, kiedy na skutek zdrady męża, Wiktoria wyjeżdża do Niemiec, do swojej ciotki Anji. Tam poznaje dziewczyny, które mają wiele wspólnego z byciem kurą domową. Każda jest  nią, na swój utarty sposób. Ich przygoda rozpoczyna się, kiedy wpadają na pomysł umieszczania w internecie filmików z cyklu "Nagie Kury", które gotują topless w weneckich maskach. Oryginalność, odwaga i kreatywność przedstawia kury domowe w  świetle kobiet wyzwolonych. Początkowo dosyć sceptycznie podeszły do swojego planu na filmik. Brały pod uwagę to, że szybko mogą wycofać się z tego zamieszania wprowadzonego w ich życie.  Film z przepisem na domowy rosół miał być rodzajem zabawy i odreagowaniem na to, co wydarzyło się w ich życiu. Okazało się jednak, że pomysł spodobał się. Odnalazły się w nim, a seria nagrań szybko wzbudziła zainteresowanie i odzew w społeczeństwie.
Często przecież bywa tak, że zostajemy kurami domowymi nieświadomie. Zaczyna się od tego, że wszystko chcemy robić same, bo uważamy, że zrobimy to najlepiej. Nadchodzą jednak momenty wyczerpania fizycznego i zmęczenia. Psychika siada i łapiemy "dołki". Nikt bowiem nie jest doskonały. Chęć bycia idealną na dłuższą metę staje się być czymś denerwującym. To dążenie do perfekcyjności może stać się podstawową wadą związku. Wiktorii ciężko było pogodzić się z rolą porzuconej żony i wpadła w apatię, nudę i zniechęcenie. Na szczęście dzięki przyjaciółkom, Wiktorii udało się spojrzeć na aktualny stan rzeczy z innej perspektywy. Okazuje się bowiem, że można być kurą domową z krwi i kości, ale jest to proces odwracalny.
Natasza Socha w sposób błyskotliwy i wnikliwy obserwuje życie. Potrafi w inteligentny sposób zawrzeć swoje spostrzeżenia na kartach książki, wpisując je w historię swoich głównych bohaterów. Trafnie ujmuje to, co dzieje się wokół nas, a z bohaterkami, które wykreowała można się wręcz utożsamić. O to przecież chodzi w dobrych książkach, które pisze samo życie.
 Pewne bodźce, które kierują wobec kur domowych ich "koguty" zmieniają postrzeganie rzeczywistości, w której żyją. Życie ma się przecież tylko jedno. To co do tej pory było niemożliwe staje się zupełnie realne. Każdy czas jest dobry na zmiany, dzięki którym możemy poczuć się lepiej z samym sobą. Obowiązki domowe można pogodzić z przyjemnością. Jedno nie wyklucza drugiego. Historia bardzo życiowa, o kobietach takich jak my. Skierowana do kobiet, by podnieść je na duchu w walce z codziennymi obowiązkami i rutyną, która siłą rzeczy potrafi zakraść się w nasze życie i dać o sobie znać. Można również dla przykładu podsunąć "Rosół z kury domowej" swoim partnerom, mężom, żeby i tym naszym  "kogutom" dać możliwość spojrzenia obiektywnym okiem na nasz los i rolę jaka została nam naturalnie przypisana, w momencie założenia rodziny :-) Polecam książkę. Błyskotliwe dialogi pełne humoru, wątki oraz fabuła przyciągają. Styl pisania autorki i to jak ujmuje temat... mistrzostwo :-) Pomysł na powieść świetny i oryginalny. Z przyjemnością poświęciłam jej mój wolny czas, bo kury domowe na etacie w pracy,  przecież również w chwilach wolnych czytają ;-).


P.S. Dziękuję autorce za zaufanie i udostępnienie powieści. Książka i temat trafiły do mnie akurat w dniu mojej dziesiątej rocznicy ślubu ;-) " Rosół z kury domowej " jest pięćdziesiątą książką przeczytaną przeze mnie w tym roku .


4 komentarze:

  1. Myślę, że po Rosół sięgnę, gdy upały za oknem nie będą mnie już męczyć, dam jej z pewnością szansę, jestem ciekawa czy i mi się spodoba.

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Iwonka ja Wam życzę mnostwa takich pięknych rocznic.Ksiazka jest genialna,jak zresztą każda Nataszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak obszernej recenzji Kury jeszcze nie czytałam ;) Myślę jednak, że tylko kobiety, które są od dawna żonami (witaj w klubie) w pełni docenią jej mądrość. To zdecydowanie książka dla dojrzałych czytelników, w dodatku nie pozbawionych poczucia humoru i dystansu ;)
    Pozdrawiam
    www.lustrorzeczywistosci.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. zapraszam do udziału w konkursie, do wygrania książka dla dorosłych czytelników ;)

      Usuń