Autor: Fern Michales
Tytuł: " OKRUTNE OSKARŻENIE "
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: Warszawa 2012
Ilość stron: 270
Moja ocena: -4/6
Oj już długo leżała książka na mojej półce. Czekała... Opis sprawił, że w końcu po nią sięgnęłam. W sumie nie wiem co bardziej, czy ten opis na okładce, czy objętość, która jest niewielka ;) Cóż... Moja opinia na temat treści jest średnia. W kilku zdaniach napiszę dlaczego...?
Sara, 12-letnia dziewczynka oskarża najlepszego przyjaciela swojego ojca o molestowanie. Jego żona nie wierzy w winę swojego męża, który ostatecznie zostaje oskarżony o zarzucane mu przewinienia i zostaje skazany łącznie na 120 lat więzienia. Kate zatrudnia innego adwokata i pojawia się światełko w tunelu, bowiem jest spora szansa na unieważnienie winy i rozpoczęcie nowego procesu. Nadzieja jednak pryska w pewnym momencie i w tej chwili następuje zwrot akcji, który nie powiem, zaskoczył mnie.
Na początku nie przeczę... wciągnęła mnie fabuła. Szybko jednak okazało się, że zaczęła się przeciągać, a autorka postanowiła często "powtarzać się". Wykreowała swoje postaci dzieląc je na dobre i złe, na grube i chude, ładne i brzydkie... Niestety takie kategoryzowanie ludzi nie jest w moim typie. Szybko okazało się, że ci "idealni" bohaterowie zaczęli mnie drażnić. Ich zachowanie, język, nienawiść, chęć zemsty, nie wzbudzają we mnie chęci naśladowania. Czytając treść miałam wrażenie, że pieniądze mogą zdziałać cuda. No i jeszcze na dokładkę w akcję wplata się zdrada. Fabuła staje się śmieszna. Sara wymyśliła sobie historyjkę i wystarczyło kilka słów opartych na wybujałej fantazji nastolatki, a ława przysięgłych skazuje Alexa na dożywocie. Tiaaa... Jednym słowem cała czwórka głównych bohaterów: Alex, Kate, Dobbie i Don są siebie warci. Jedyną rozsądną osobą jak dla mnie była postać Emily, która jest starszą siostrą Sary. Fern Michales mam wrażenie, że poszła na łatwiznę i wyszła jej z tego taka typowa powieść amerykańska, akurat w mniej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Temat, który mógłby zainteresować, gdyby autorka aż tak bardzo nie "lała wody". Wykorzystała ona trudny temat, ale jak dla mnie rozwinęła go w nieodpowiedni sposób.
A mnie zszokowało to że alex jednak zginął i zamiast tak jak piszesz pociagnąć fabułę to wkurzyłam się tylko.Nie ma sprawy z tą "Spiralą zbrodni", ja mam to samo, tyle ksiązek że szok,już nawet w bibliotece tylko dzieciom wypozyczam, bo czesto było tak ze oddawałam knigi nieprzeczytane bo nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńa za co się teraz bierzesz?Ja własnie skończyłam "O krok za daleko" i troche wkurzyła mnie ta książka.Zyczę zdrówka, u nas jak narazie ok.
OdpowiedzUsuń