Autor: Beata Pawlikowska
Tytuł: " BLONDYNKA ŚPIEWA W UKAJALI "
Wydawnictwo: G+J RBA
Ilość stron: 227
Moja ocena: 5/6
Książka wypożyczona z biblioteki :)
W moje ręce trafiła kolejna część z serii podróżniczych książek Beaty Pawlikowskiej. w porównaniu z jej poprzednią " Blondynka na czarnym lądzie " ta jest lepsza. Już tak bardzo nie raziła mnie sama osoba autorki. Udało się jej stworzyć klimat i przeniosłam się na chwilę do Peru. Troszkę monotonna jest ta jej podróż, gdzie wszystko kręci się wokół środków lokomocji, którymi poruszała się wzdłóż Ukajali, no ale przy okazji przeniosła do albumu piękne zdjęcia, ciekawostki i informacje, które rekompensują jej te osobiste wywody. Jej rysunki nadały całości wyrazu. Humor też tym razem przypadł mi do gustu ;)
UKAJALI to rzeka w Peru, która jest prawym dopływem Amazonki. Jej długość wynosi 1950 km. Oczy mi się otworzyły, po przeczytaniu tego albumu, na temat, jak ludzie żyją w tamtejszych rejonach. Można docenić po lekturze, życie w kraju, w którym przyszło nam funkcjonować ;) Jedynie czego im można pozazdrościć to krajobrazy samej amazońskiej dżungli oraz całej galerii przypraw i różnorodności owoców.
Ów tytułowa rzeka do krystalicznie czystych niestety nie należy. Ukajali to powszechnie używany kosz na śmieci, w której gromadzi się wszystkie odpady, a później czerpie się z niej wodę, niezbędną do życia.
Czy można sobie wyobrazić życie bez pralki? Każdą rzecz trzeba zanieść do rzeki i wyprać ręcznie. Dookoła siebie trzeba uważać na owady, trujące pokrzywy, węże. Nie ma lodówki. Każde jedzenie wypełnia się robactwem. Owoce psują się... W dżungli amazońskiej jest zupełnie inne bytowanie, dalekie od wszelkich dopuszczalnych norm sanitarnych. Tamtejsi ludzie korzystają z lekarstw pochodzenia naturalnego, głodują, polują... Okrutna strona Amazonii, to ta, gdzie zabija się... Poruszyło mnie to jak mordują zwierzęta. Otóż takiego żółwia najpierw walą pałką po głowie, aż traci przytomność i puści krew, a następnie wrzuca się go do ogniska i kładzie na płomieniach brzuchem do góry, by nie mógł uciec, po to, żeby łatwiej oddzielić mięso od skorupy. Żółw w ogniu często odzyskuje przytomność i płonie żywcem. Potem rzuca się go na ziemię i uderza, by rozkruszyć skorupę. Innym sposobem nie mniej drastycznym jest łaskotanie zwierzaka, by wychylił głowę ze skorupy, a potem chwyta się za nią i tnie kawałkami po szyi. Tylko po oczach widać cierpienie.
Miasto Requena... Miasto z sępami na dachach ( żyje tam dwa razy więcej ptactwa niż ludności ) i slamsami wybudowanymi na wodzie, którzy wiodą bardzo biedne życie.
Moskity... Przenoszą różne, groźne zarazki, wirusy i choroby: ferbę, malarię. Na ukąszenia nie ma lekarstwa. Jedynie trzeba brać paracetamol na obniżenie gorączki i złagodzenie bólu. Choroba musi minąć sama. Jest szansa by w życiu człowiek mógł przeżyć trzy ataki dengue.
Peruwiańczycy lubią świnki morskie i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Taka pieczona, na ruszcie jest jednym z najpopularniejszych przysmaków.
Co słychać u tamtejszej ludności? Jaka jest ich kultura, zwyczaje? Sposób bycia? Jak wygląda ich życie od środka? O tym wszystkim trzeba przeczytać ;).
O rany...to straszne co pzreczytałam w Twoim opisie,szczególnie o zwierzętach.nie wiem czy zniosłabym te opisy w ksiażce,jesli chodzi o zwierzęta to wrażliwa na ich los jestem.Ale z pewnością ksiażka jest ciekawa :-)
OdpowiedzUsuń