piątek, 25 września 2015

[60] "Śnieżynki" Liliana Fabisińska

Autor: Liliana Fabisińska
Tytuł: " ŚNIEŻYNKI "

Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: Poznań 2015
Ilość stron: 375

Moja ocena: +6/6
Książka z mojej półki



Najpiękniejszą i najbardziej szczerą, bezwarunkową jest miłość macierzyńska. Lubię czytać historie, których tematem przewodnim są dzieci. Liliana Fabisińska w swojej najnowszej książce "Śnieżynki" zafundowała mi niezapomniane chwile, pełne emocji i wzruszeń. Pod lupę wzięła dwie pary. Małżeństwa, którym do pełni rodziny brakuje dziecka.
Dziecko jest cudem jedynym, wyjątkowym i niezastąpionym. Z różnych powodów niektóre pary odwlekają decyzję o dziecku na późniejszy moment. Jedną z nich jest dwójka bohaterów. Są to Dagmara i Igor. Daga do tej pory traktowała życie jako przygodę. Czerpała z niego ile się da podróżując, robiąc karierę w orkiestrze. Jej mąż to człowiek biznesu, który zajmuje się przejmowaniem upadających firm. Nie liczą się z pieniędzmi, a dziecko do tej pory nie istniało w sferze ich marzeń. Do pewnego momentu... Przychodzi czas, że nagle Dagmara chce wypełnić lukę w jej życiowych zamierzeniach. Decyduje się, że wypełni ją dzieckiem. Uznaje, że to dobry moment na powiększenie rodziny. Z Igorem szybko musieli stanąć przed faktem, że nie wystarczy odstawić tabletek, by zajść w ciążę. Jej dotąd poukładany i zaplanowany świat burzy się, bowiem wyniki badań Dagmary i jej męża  nie napawają optymizmem, na posiadanie w najbliższym czasie dziecka. 
Monika od dawna marzy o dużej rodzinie. Starają się z mężem o maleństwo od dziesięciu lat. Na teście ciążowym wciąż brak upragnionych  dwóch kresek.
Jedynym wyjściem z sytuacji dla tych dwóch małżeństw i szansą jest zabieg in vitro. Mateusz i Igor przypadkowo spotykają się w klinice. Znają się ze szkoły i obydwaj nie darzą się sympatią, ze względu na wydarzenia ze szkolnych lat. Ich żony, mimo dwóch różnych światów, w których żyją z czasem zaprzyjaźniają się. Łączy ich jeden cel - starania o dziecko. Jest moment, w którym składają sobie pewną poważną obietnicę. Przyniesie ona ze sobą wiele zawiłych, kontrowersyjnych sytuacji. Pociągnie za sobą lawinę zdarzeń.
Losy głównych bohaterów są tak poplątane i tyle się dzieje, że historia pochłania bez reszty. Jest bardzo realna. W społeczeństwie zdania są podzielone. Czy sztuczne zapłodnienie jest czymś moralnym? Czy religia pozwala na tego typu rozwiązania, jeśli ktoś boryka się z niepłodnością? Ile kosztuje szansa na dziecko? Dla wielu bezdzietnych rodziców przecież to próg nie do pokonania...Dla Dagmary i Igora kwestia finansowa nie ma znaczenia, ale Monika i Mateusz musieli zaciągnąć pożyczkę na kolejne zabiegi. Małżeństwo musi również ukrywać w tajemnicy  fakt, że starają się o dziecko, odbiegając od metod naturalnych. Ich bliska rodzina jest mocno związana z kościołem, który jest przeciwny metodzie in vitro. Zarodki przechowywane w sztucznym azocie, narażenie ich na niszczenie, to coś niedopuszczalnego według przekonań religijnych. Mateusz to wierzący człowiek z zasadami. Trzymał się religijności od dzieciństwa. Były one dla niego drogowskazem. Badanie w klinice, przed którym tak się bronił, stało się faktem. Potem łamanie kolejnych zasad, w których został wychowany przychodziło mu coraz łatwiej. Mateusz przestał już nawet bronić swoich zarodków, a doszło do sytuacji, w której zaczął chronić siebie i wuja, który miał wyjechać do Watykanu.
 Pełno w książce dylematów etycznych. Dyskusja o in vitro ciągle powraca.
Jak zakończą się starania o dziecko dwóch małżeństw? Historia zaskakuje. Jak to w życiu bywa, nic nigdy nie wiadomo co przyniesie los. W pewnym momencie akcji nie wiedziałam o kim czytam. Czy to do Dagmary, czy też do Moniki uśmiechnął się los. Obietnica, którą złożyły sobie pary jest trudna i nie można się od niej uwolnić. Do gry wkraczają szantaż o podpisanie zgody na oddanie zarodka do adopcji, załamanie nerwowe, miesiące wzajemnej walki, zdrada, emocje, przyjaźń, która zamienia się w walkę, problemy zdrowotne...
Trzeba i zaznaczyć, że okładka oddaje przesłanie historii. Ma charakter niezwykle wymowny i symboliczny dla fabuły. Tytuł również nie jest przypadkowy i sporo wyjaśnia, jeżeli już wtopimy się w treść  powieści.
Świetna książka z otwartym zakończeniem. Bardzo chciałabym przeczytać dalszy jej ciąg , dopowiedziany przez samą autorkę. "Śnieżynki" to taka powieść, o której nie zapomina się. Porusza ludzkie uczucia, targa całą burzę emocji. Dwie pary, które uważają, że mają prawo decydować o życiu jednej, małej istoty. "Śnieżynki" to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku i na pewno historia ta pozostanie ze mną na zawsze. Warto ją mieć. Szczerze polecam.


2 komentarze:

  1. Na dniach zabieram się za "Śnieżynki", po "Córeczce", która podbiła moje serce, jestem bardzo ciekawa kolejnej książki tej autorki, jestem przekonana, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nią i jestem pewna,że przypadnie mi tak samo do gustu jak "Po prostu bądź" :-) Iwonka przelew doszedl, ksiązki wyslę po niedzieli ;-)

    OdpowiedzUsuń