Autor: Liliana Fabisińska
Tytuł: " ŚNIEŻYNKI "
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: Poznań 2015
Ilość stron: 375
Moja ocena: +6/6
Książka z mojej półki
Najpiękniejszą i najbardziej szczerą, bezwarunkową jest miłość macierzyńska. Lubię czytać historie, których tematem przewodnim są dzieci. Liliana Fabisińska w swojej najnowszej książce "Śnieżynki" zafundowała mi niezapomniane chwile, pełne emocji i wzruszeń. Pod lupę wzięła dwie pary. Małżeństwa, którym do pełni rodziny brakuje dziecka.
Dziecko jest cudem jedynym, wyjątkowym i niezastąpionym. Z różnych powodów niektóre pary odwlekają decyzję o dziecku na późniejszy moment. Jedną z nich jest dwójka bohaterów. Są to Dagmara i Igor. Daga do tej pory traktowała życie jako przygodę. Czerpała z niego ile się da podróżując, robiąc karierę w orkiestrze. Jej mąż to człowiek biznesu, który zajmuje się przejmowaniem upadających firm. Nie liczą się z pieniędzmi, a dziecko do tej pory nie istniało w sferze ich marzeń. Do pewnego momentu... Przychodzi czas, że nagle Dagmara chce wypełnić lukę w jej życiowych zamierzeniach. Decyduje się, że wypełni ją dzieckiem. Uznaje, że to dobry moment na powiększenie rodziny. Z Igorem szybko musieli stanąć przed faktem, że nie wystarczy odstawić tabletek, by zajść w ciążę. Jej dotąd poukładany i zaplanowany świat burzy się, bowiem wyniki badań Dagmary i jej męża nie napawają optymizmem, na posiadanie w najbliższym czasie dziecka.
Monika od dawna marzy o dużej rodzinie. Starają się z mężem o maleństwo od dziesięciu lat. Na teście ciążowym wciąż brak upragnionych dwóch kresek.
Jedynym wyjściem z sytuacji dla tych dwóch małżeństw i szansą jest zabieg in vitro. Mateusz i Igor przypadkowo spotykają się w klinice. Znają się ze szkoły i obydwaj nie darzą się sympatią, ze względu na wydarzenia ze szkolnych lat. Ich żony, mimo dwóch różnych światów, w których żyją z czasem zaprzyjaźniają się. Łączy ich jeden cel - starania o dziecko. Jest moment, w którym składają sobie pewną poważną obietnicę. Przyniesie ona ze sobą wiele zawiłych, kontrowersyjnych sytuacji. Pociągnie za sobą lawinę zdarzeń.
Losy głównych bohaterów są tak poplątane i tyle się dzieje, że historia pochłania bez reszty. Jest bardzo realna. W społeczeństwie zdania są podzielone. Czy sztuczne zapłodnienie jest czymś moralnym? Czy religia pozwala na tego typu rozwiązania, jeśli ktoś boryka się z niepłodnością? Ile kosztuje szansa na dziecko? Dla wielu bezdzietnych rodziców przecież to próg nie do pokonania...Dla Dagmary i Igora kwestia finansowa nie ma znaczenia, ale Monika i Mateusz musieli zaciągnąć pożyczkę na kolejne zabiegi. Małżeństwo musi również ukrywać w tajemnicy fakt, że starają się o dziecko, odbiegając od metod naturalnych. Ich bliska rodzina jest mocno związana z kościołem, który jest przeciwny metodzie in vitro. Zarodki przechowywane w sztucznym azocie, narażenie ich na niszczenie, to coś niedopuszczalnego według przekonań religijnych. Mateusz to wierzący człowiek z zasadami. Trzymał się religijności od dzieciństwa. Były one dla niego drogowskazem. Badanie w klinice, przed którym tak się bronił, stało się faktem. Potem łamanie kolejnych zasad, w których został wychowany przychodziło mu coraz łatwiej. Mateusz przestał już nawet bronić swoich zarodków, a doszło do sytuacji, w której zaczął chronić siebie i wuja, który miał wyjechać do Watykanu.
Pełno w książce dylematów etycznych. Dyskusja o in vitro ciągle powraca.
Jak zakończą się starania o dziecko dwóch małżeństw? Historia zaskakuje. Jak to w życiu bywa, nic nigdy nie wiadomo co przyniesie los. W pewnym momencie akcji nie wiedziałam o kim czytam. Czy to do Dagmary, czy też do Moniki uśmiechnął się los. Obietnica, którą złożyły sobie pary jest trudna i nie można się od niej uwolnić. Do gry wkraczają szantaż o podpisanie zgody na oddanie zarodka do adopcji, załamanie nerwowe, miesiące wzajemnej walki, zdrada, emocje, przyjaźń, która zamienia się w walkę, problemy zdrowotne...
Trzeba i zaznaczyć, że okładka oddaje przesłanie historii. Ma charakter niezwykle wymowny i symboliczny dla fabuły. Tytuł również nie jest przypadkowy i sporo wyjaśnia, jeżeli już wtopimy się w treść powieści.
Świetna książka z otwartym zakończeniem. Bardzo chciałabym przeczytać dalszy jej ciąg , dopowiedziany przez samą autorkę. "Śnieżynki" to taka powieść, o której nie zapomina się. Porusza ludzkie uczucia, targa całą burzę emocji. Dwie pary, które uważają, że mają prawo decydować o życiu jednej, małej istoty. "Śnieżynki" to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku i na pewno historia ta pozostanie ze mną na zawsze. Warto ją mieć. Szczerze polecam.
Na dniach zabieram się za "Śnieżynki", po "Córeczce", która podbiła moje serce, jestem bardzo ciekawa kolejnej książki tej autorki, jestem przekonana, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nią i jestem pewna,że przypadnie mi tak samo do gustu jak "Po prostu bądź" :-) Iwonka przelew doszedl, ksiązki wyslę po niedzieli ;-)
OdpowiedzUsuń