Autor: Adena Halpern
Tytuł: "29"
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 302
Moja ocena: 5/6
Książka z mojej półki
"29" to ciepła a zarazem zabawna historia pewnej 75-letniej kobiety. Ellie w dniu swoich urodzin, zdmuchując świeczki na urodzinowym torcie, na którym zmieściło się tylko 29 świeczek, myśli o życzeniu, które ku jej zaskoczeniu spełnia się. Budząc się rano dostrzega, że w jej wyglądzie i samopoczuciu zaszła ogromna zmiana. Zobaczyła siebie sprzed niemal pół wieku. Marzenie o tym, by znowu mieć 29 lat przez jeden dzień staje się rzeczywistością. Ellie nie doskwiera żaden ból, znowu jest piękna i ma wrażenie, że świat stoi przed nią otworem. Zapragnęła zrobić to, co jej się nie udało przed laty. Wtajemnicza we wszystko Lucy. To jej 25-latnia wnuczka, z którą ma lepszy kontakt, niż ze swoją 55-letnią córką. Lucy to młoda projektantka, dobrze rokująca w świecie mody. Ze swoją "Babi" postanawiają maksymalnie wykorzystać czas, który został dany Ellie :) Z kolei Barbara, córka Ellie i Frida, najlepsza przyjaciółka staruszki, a zarazem jej rówieśniczka, zauważają tajemnicze zniknięcie bohaterki i dziwne jej zachowanie w porannych rozmowach przez telefon. Postanawiają ją odszukać i za wszelką cenę dociec prawdy kim jest niejaka kuzynka z Chicago, która towarzyszy Lucy. Pojawiła się ona znienacka, a przecież w rodzinie taki ktoś wcale nie istnieje. To prowadzi to zabawnych i poplątanych sytuacji, oraz dialogów, które czytając, wywołały uśmiech na mojej twarzy. Wszystkie kobietki w powieści są tak sympatyczne, mimo różnicy pokoleń, że z przyjemnością spędziłam z nimi czas.
Historia z morałem. Ellie dowiedziała się, jak wygląda jej życie. Nauczyła się nowych rzeczy. Zobaczyła świat, jaki nie widziała od dawna. Przypomniała sobie jak to jest być piękną i młodą. Znowu zakochała się. Doszła jednak do wniosku, że wszystkie te rzeczy może przecież robić nadal, niezależnie od wieku, a w świecie współczesnym, wśród młodych ludzi nie potrafiłaby się do końca odnaleźć, bowiem posiadała mentalność swojego pokolenia. Ma myślenie typowe dla jej pokolenia i najlepiej jej z tym, że może być dumną babcią swojej utalentowanej wnuczki, matką Barbary i przyjaciółką Fridy. Ellie dostała 24 godziny, by przeżyć dwa razy młodość. Wyciągnęła z tych chwil lekcję życia. Wystarczył jej jeden dzień, odbiegający od rutyny codzienności, by dostrzegła to, co liczy się w życiu najbardziej. Dostrzegła jak cudowne jest jej życie, mimo tego, że w metryce ma już 76 lat. Ma takie życie, o którym większość ludzi mogła tylko sobie pomarzyć.
Powieść, którą czyta się w mgnienia oku. Taka pokoleniowa, po którą śmiało mogą sięgnąć kobiety w różnym wieku. Historia dla wszystkich z życiową lekcją i końcowym przesłaniem.
"Moje drogie. Bierzcie od życia wszystko, czego chcecie. A jeżeli w efekcie coś was rozczaruje, nie postrzegajcie tego jako porażki. Potraktujcie to jako nauczkę i żyjcie dalej... Obojętnie ile macie lat: dwadzieścia dziewięć czy siedemdziesiąt sześć, i ile zostało wam życia, zawsze jest czas na zmiany."
Książka wydaje się być naprawdę ciekawa, będę o niej pamiętać :)
OdpowiedzUsuń