czwartek, 7 marca 2013

[14] " Dotknąć nieba " Richard Paul Evans



Autor: Richard Paul Evans
Tytuł: " DOTKNĄĆ NIEBA "


Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 265
Moja ocena: +4/6
Książka wypożyczona z biblioteki


"Co byś zrobił, gdybyś stracił wszystko: pracę, dom i miłość swojego życia?
"Niektórzy uznają to za opowieść o miłości. Dla nieznających miłości będzie to dziennik podróży. Dla mnie jest to wędrówka człowieka w poszukiwaniu nadziei".
Alan nie był nikim ważnym ani sławnym. Nie miało to jednak dla niego żadnego znaczenia, bo kochał i był kochany. Niestety, życie dość szybko nauczyło go, że aby latać, najpierw trzeba pogodzić się z możliwością upadku. Alan poznał więc także smak cierpienia. Pewnego dnia, podczas konnej przejażdżki, jego ukochana żona miała wypadek. Potem Alan stracił wszystko. I wtedy właśnie postanowił odejść. Iść przed siebie, jak najdalej stąd."



Książkę oceniam na plus. Główny bohater to człowiek, którego życie po śmierci żony wywróciło się o 360 stopni.

" Aby nigdy nie cierpieć z powodu  bliskiej osoby, nie należałoby nigdy nikogo kochać "

Stracił ukochaną osobę, pracę i postanowił spełnić swoje marzenie i wyruszyć w długą podróż pieszo. Postanowił przejść kontynent. W sumie za cel obrał sobie pokonanie 4800 km Relacjonuje nam wszystko w swoim dzienniku.

" Jeżeli będę czekać, by zapisywać tylko ważne rzeczy, to prawdopodobnie nigdy niczego nie napiszę, bo o tym, że coś jest ważne człowiek dowiaduje się dopiero po czasie. Chodzi o to, by zapisywać co się myśli i czuje "

Nie korzysta z techniki. Swój telefon wrzuca po drodze do wody. Zabrał ze sobą tylko podstawowe rzeczy do przetrwania. Mija dzień za dniem, o ustalonym rytmie. Musi zadbać o to by miał co jeść, pić i codziennie szuka odpowiedniego miejsca na nocleg, by móc się odświeżyć. Po drodze zdaje nam relacje, kogo udało mu się poznać w czasie wędrówki.

" Można dużo powiedzieć o człowieku, obserwując jak się odnosi do ludzi, wobec których nie musi być miły"

Wrażenie wywarły  i jakoś utkwiły w mojej głowie jego "ataki paniki". Czuł ucisk w klatce piersiowej i płucach. Skóra robiła się gorąca, a serce waliło jak młotem. Trzęsło się jego ciało. O tych atakach wiedziała tylko jego żona. Zdarzały mu się często po śmierci mamy, która zmarła na raka piersi. Później zdarzały się te ataki z powodu McKale, a raczej z powodu jej braku.

Alan codziennie przemierza około 30-50 km. Flo - kelnerka w miejscu w którym postanowił odpocząć po kolejnym dniu wędrówki, pojawia się na jego drodze nie bez znaczenia. Allyson uświadamia mu, że żona tak naprawdę od niego nie odeszła. Nadal jest częścią jego życia, a jaką zależy już od niego. Może być źródłem wdzięczności i radości albo goryczy i cierpienia. Od tej chwili zaszła w nim przemiana. Już nie czuł przytłaczającego smutku, a pojawiła się nadzieja. Po raz pierwszy myślenie o McKale nie było bolesne

" Zdolność do podziwiania piękna pochodzi od Boga. Zwłaszcza piękna w drugim człowieku. Poszukuj piękna w każdym. Poszukuj piękna w każdym, kogo spotkasz, a na pewno je znajdziesz. Każdy nosi w sobie odprysk boskości. I każdy kogo spotkamy, ma nam coś do przekazania. "

Po tych słowach przyszedł Alanowi wówczas na myśl bezdomny z Jack in the box.... Każdy, kogo spotykał bohater na swej drodze, niósł ze sobą jakieś przesłanie...

" Bóg zawsze stawia ludzi na naszej drodze z jakiegoś powodu. Tylko pomagając innym, możemy ocalić samych siebie "

Jest i relacja Collen, która opowiada, jak w dzieciństwie została porażona prądem. Wchodziła na drzewo i nie zauważyła linii wysokiego napięcia. Dotknęła jej i spadła z wysokości kilku metrów. Jej dusza znalazła się poza ciałem. Opowiada o spotkaniu z istotą, która powiedziała jej, że musi wracać na ziemię, a po wypełnieniu misji wróci do Niego.

" Śmierć nie jest końcem "

Niestety  zostaje dotkliwie pobity. Bohater opisuje, co się z nim działo od momentu kiedy zabrało go pogotowie.

" Śmierć jest jak wyjście do pokoju obok "

Alan Christoffersen relacjonuje czytelnikom jak gdzieś między jego podświadomością a snem przyszła do niego ukochana - McKale. Widział ją, słyszał, dotknął... Oboje znajdowali się gdzieś gdzie było miękko i biało. Tłumaczy mu, że to jeszcze nie jego pora, by został z nią, że są ludzie którzy go potrzebują, jest Angel - jego przeznaczenie...
Po odzyskaniu świadomości w szpitalu przy jego łóżku czuwa Annie, ale wszyscy mówią do niej.... Angel.... Kobieta, której pomógł zmienić koło, i która zostawiła mu swoją wizytówkę. Ów karteczkę włożył do kieszeni.... Nie miał przy sobie dokumentów, kiedy przyszła do niego pomoc, a tylko ten właśnie kontakt.

To nie koniec historii. Ma się wrażenie, że dopiero w tym momencie wszystko zaczyna się i jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji. Na pewno przeczytam drugą część Dzienników pisanych w drodze Evansa " Na rozstaju dróg " Jestem ciekawa dalszych losów głównego bohatera.

Podczas wędrówki w pierwszej części Alan pomaga innym i dzięki temu zapomina o własnej stracie i smutku. Zrozumiał to dzięki kilku kobietom, z którymi zetknął go los.

Można użalać się nad sobą i opłakiwać to co straciliśmy, albo wykorzystać porażki i stratę jako bodziec do rozwoju. Wybór zawsze należy do nas. Możemy stać się ofiarami sytuacji, albo panami swojego losu. Nie możemy być jednak jednym i drugim.

Wszyscy wędrujemy, chociaż nie w sensie dosłownym. Nie wiemy co nas czeka. Gdzieś są ludzie, których jeszcze poznamy, którzy na nas czekają.... Zjawiają się w naszym życiu i wzbogacają naszą drogę.



1 komentarz:

  1. tak myslałam,że Evans fajne ma ksiązki :-) będę ja miała na uwadzę jak gdzieś spotkam.
    Ja wczoraj w Biedronce byłam więc zrobiłam zakupy i dzis sie nie wybieram,szkoda,bo pewnie bym sobie kupiła "Zew...".zamiast tego gdzieś tam wygrzebałam "I wciąż ja kocham" Sparksa i dostałam od męzusia na Dzień Kobiet,dorzucił mi jeszcze tusz do rzęs i prezent jest :-)m.

    OdpowiedzUsuń