czwartek, 26 grudnia 2013

[94] " Dziecko Emmy " Abbie Taylor

Autor: Abbie Taylor
Tytuł:  " DZIECKO EMMY "

Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 295
Moja ocena: -6/6
Książka przeczytana dzięki uprzejmości Malwinki :)



" Dziecko Emmy ", " Emma i Ja " ( czytałam ), " Szukając Emmy " ... - tytuły tak podobne do siebie, że można sobie w głowie nieźle wymieszać ;) Tę książkę miałam  na uwadze jakiś czas temu, ale w miarę dostępnych podobnych tytułów, kolejnych nowości i zapowiedzi, gdzieś mi umknęła. Malwinka wpadła na pomysł, żeby mi ją wypożyczyć i chętnie po nią sięgnęłam przypominając sobie o tej pozycji :)
Jestem matką dwójki dzieci i nie wyobrażam sobie podobnego dramatu, z jakim przyszło się zmierzyć głównej bohaterce. Emma, 25-letnia, samotna matka 13-miesięcznego Richa rozpoczyna walkę o odzyskanie swojego synka.
W natłoku codziennych myśli, problemów, zabiegania, na stacji metra, w chwili nieuwagi, jej dziecko znika za szybą wagonu. We wnętrzu zauważa jedynie twarz kobiety, która mimiką daje jej do zrozumienia, że dziecko jest bezpieczne i zaopiekuje się chłopcem do następnej stacji. Spanikowanej matce udaje się dotrzeć do Richa. Poznaje Antoninę, która na kolejnym przystanku rzeczywiście tuli jej synka. Kiedy Emma wychodzi do toalety, elegancka kobieta znika z synkiem Emmy. Kobieta orientując się w sytuacji, że jej maluch został porwany. W szoku i panice prosi o pomoc, biega i krzyczy. Budzi się w szpitalu. Nikt nie daje wiary jej słowom i twierdzeniu, że Rich został porwany. Bardzo dobrze nakreślona psychologia postaci. Momentami sama nie wiedziałam, czy dziecko Emmy rzeczywiście istniało, czy dziewczyna nie popadła w jakiś obłęd. Początkowo główna bohaterka irytowała mnie. Zupełny brak wyobraźni o tym, co może się stać. Przestroga dla matek. Jak można być tak nierozważnym i łatwowiernym, żeby pozwolić obcej kobiecie, zaopiekować się tym co najcenniejsze i najważniejsze w życiu - swoim dzieckiem. Zdesperowana Emma na własną rękę zaczyna szukać chłopca. W miarę rozwoju akcji widać jednak potęgę miłości macierzyńskiej. Emmie pomaga Rafe, który jest z nią na dobre i złe.. Tylko on do końca wierzy jej słowom. Ja sama nie wiedziałam w pewnych momentach, czy Emma jest kobietą o zdrowych zmysłach.
Spodziewałam się nieco innego zakończenia.  Bohaterka miała rację, Antonina istniała naprawdę. Ludzie często popadają w obłęd po dramatach i tragediach, jakie los stawia na ich drodze. Książka trzymająca w napięciu, mroczna, przesycona strachem o bezpieczeństwo chłopca. Przerażona matka jest w stanie zrobić wszystko, by uratować swoje dziecko. Klimat odpowiednio nakreślony, przez co powieść jest jeszcze ciekawsza. Warta przeczytania. Pozostanie na dłużej w pamięci.


2 komentarze:

  1. Książka w moim guście czytelniczym, dlatego na pewno przeczytam ją. Niech tylko wpadnie mi w dłonie! :)

    Limonko, zapraszam Cię do mojego wyzwania czytelniczego "Grunt to okładka", które ruszy 1 stycznia. Może zechcesz wziąć w nim udział? :)
    http://sylwuch.blogspot.com/p/grunt-to-okadka.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Iwonka jak dojdzie dam znać,ale nie trzeba było odsyłac trzech,nie spieszyło mi się i mogłas poczekać az skończysz wszystkie :-)
    Ja za chwilę dodam notke ze świątecznym stosikiem a urodziny mineły mi miło i spokojnie :-) Dziekuje ze pytasz.Od męza dostałam torebkę a od reszty rodzinki pieniązki,pewnie je spożytkuję na wiadomo....książki.ale najchętniej to jedno 100 zł wydałabym teraz a drugie dopiero w lutym bo sporo fajnych ksiazek będzie :-)A ja czekam az pokażesz regał :-))))))

    OdpowiedzUsuń