piątek, 25 kwietnia 2014

[31] " W słusznej sprawie " Diane Chamberlain

Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: " W SŁUSZNEJ SPRAWIE "

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: Warszawa 2014
Ilość stron: 456

Moja ocena: +6/6
Książka z mojej półki


Uwielbiam powieści Diane Chamberlain. Szkoda, że tak szybko się je czyta i ta długo trzeba czekać na kolejne jej tytuły. Jeszcze nie mam wszystkich książek pisarki na półce, ale te, których jeszcze nie czytałam i owszem. Gwarantuje jednak, że cała kolekcja jej autorstwa będzie moja, podobnie jak powieści wydane w Polsce przez Dorothy Koomson, Lise Scottoline i Jodi Picoult.
Książki Diane Chamberlain poruszają i wzruszają. Są mocne i mają przesłanie. Poruszają ważne tematy i do każdej autorka przygotowuje materiały, zasięgając opinii specjalistów, wiadomości historycznych itd. Jej powieści są dopracowane pod każdym względem, a bohaterowie tak wykreowani, że za każdym razem przenoszę się w świat, który przedstawia autorka.
 Jane mimo woli swojego męża, by zajęła się domem, mocno angażuje się w pracę. Zostaje opiekunką społeczną min. Ivy i staje przed zadaniem przygotowania wniosku o to, by dziewczynę poddać sterylizacji.  Sytuacja staje się napięta, kiedy nastolatka zachodzi w ciążę. Jane targają sprzeczne emocje. Rozumie, że Ivy, jej babka i upośledzona, starsza siostra, żyją w biedzie. Nie radzą sobie również z wychowaniem i zagwarantowaniem bezpieczeństwa dla dwuletniego synka Mary Elly, która została matką również w bardzo młodym wieku. Jane mocno zaangażowała się w życie, sprawy i problemy kobiet i podejmuje kroki, które zaważają na losie bohaterów.Pomaga walczyć o szczęście, życie i marzenia przeciwko zwolennikom procedury sterylizacji.
Postaci " W słusznej sprawie " są fikcyjne, ale naprawdę istniał główny temat powieści, a mianowicie Program Sterylizacji Eugenicznej, który zawładnął Karoliną Północną w latach 1929-1975. Poddawani zostali mu ludzie, którzy byli upośledzeni umysłowo, byli pod opieką pomocy społecznej, przebywający w ośrodkach opiekuńczych, chorujący na epilepsję... Zostały one wysteryilizowane w ogromie przypadków bez należytego zrozumienia istoty sprawy, bądź nieświadomie. Aż w głowie się nie mieści, jak ludzie mogą decydować o życiu ludzi, kierując się uprzedzeniami rasowymi, środowiskami, w których przyszło im żyć. Autorka przedstawila gorzką prawdę i kontrowensyjny temat. Brak prawa wyboru, brak kontroli nad własnymi ciałami kobiet. Wstrząsająca i trzymająca w napięciu powieść na wysokim poziomie. Słyszę głosy, że jest ona najlepszą, która napisała Diane Chamberlain. Ja jednak twierdzę, że jest równie dobra jak pozostałe :) Osobiście nie przepadam za książkami, których akcja ulokowana jest w tej części Stanów Zjednoczonych, gdzieś na farmie, na odludziu... Jest tutaj i domieszka przeszłości, bo opisywana historia to wydarzenia z ubiegłego stulecia. Pewnie dlatego ja jej nie okrzyknę jako tej najlepszej, ale tutaj akurat te maleńkie minusiki mi nie przeszkadzały i wydarzenia oraz bohaterowie, pochłonęły mnie bez reszty.

4 komentarze:

  1. To prawda...też wolę bardziej współczesne tło dla bohaterów ksiazki która czytam ale Chamberlain świetnie sobie poradziła i zatraciła czytaelnika w lekturze na maxa.
    Ej Iwonka...nastepnym razem jak będziecie jechać w moje strony zapraszam na grilla.W sumie nie tak daleko mieszkamy od siebie :-)
    Ja jestem w polowie "Macochy", świetna jest.Oby więcej takich ksiażek :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej powieści tej autorki, ale na półce czeka już "Zatoka o północy" - podejrzewam, że będzie to udane spotkanie i rozpocznie moją przygodę z twórczością Chamberlain. Na pewno rozejrzę się za tą powieścią, bo porusza intrygującą tematykę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwonka co taka cisza u Ciebie?Dziś juz pracujesz?Skończyłam wczoraj "Macochę" i nie wiem za co sie teraz zabrać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Iwonka znow mam zastój w notkach,zaległe już 3 się zrobiły.Dzis do 20-stej bylismy na dworze, sadzilam sobie kwiaty ogrodowe,krzewy itp i tak zeszło.mój T. na koniec wymyślił grilla no i czasu na neta brakło.

    OdpowiedzUsuń