piątek, 6 czerwca 2014

[41] " Bez powrotu " Shireen Jilla

Autor: Shireen Jilla
Tytuł:  " BEZ POWROTU " 

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: Warszawa 2012
Ilość stron: 357

Moja ocena: 4/6
Książka z mojej półki

\" Bez powrotu " to następna książka, która czekała długo na swoją kolej do poczytania. Dobrym pomysłem było zerwanie na jakiś czas z biblioteką. Nadrabiam zaległości, które mam w swojej małej biblioteczce.
Anna Wietzmann  to główna bohaterka. Wraz z mężem i swoim 4-letnim synkiem wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, do wielkiego świata. Podróż u boku brytyjskiego dyplomaty niesie ze sobą perspektywy, towarzystwo, inny poziom życia niż to prowadzone w Londynie. Bez żalu opuszczają rodzinne strony, wyruszając w świat ku lepszemu. Wszystko komplikuje się, kiedy do akcji wkracza filantropka, dystyngowana Nancy, macocha Jessiego. Z pozoru błahe incydenty, w połączeniu z wpływami Nancy, pozycją, pieniędzmi i znajomościami, powodują iż życie Anne zmienia się w dramatyczną walkę o odzyskanie syna. Wszystko wskazuje bowiem na to, że macocha Jessiego chce przejąć opiekę nad jej dzieckiem. Wszystko zaczęło się od tego, że po przylocie do Nowego Jorku policja wtargnęła na balkon, ponieważ mały Johs siedział tam późno w nocy. Znalazł się tam przypadkiem przez zmianę czasu po locie samolotem, a policjanci uznali, że rodzice go tam celowo zamknęli. Nancy uznała sytuację za przejaw nieodpowiedzialności i wykorzystała ten incydent do swoich planów. Kiedy przedszkole, do którego zaczął uczęszczać chłopiec, zgłosiło, że Josh ugryzł dziecko, wezwała opiekę społeczną. Ów opieka uznała Nancy tymczasowym opiekunem i czterolatek zamieszkał z nią. Warunkiem powrotu chłopca do matki, było to, aby Anna poddała się terapii i zakończyła cały cykl spotkań. Nancy zaczęła kontrolować wszystko. Syn Anny mieszka z nią, kontroluje sprawy związane z przedszkolem, z opieką społeczną, z pracą Jessiego, a nawet kontroluje wyjazd z kraju Anny. Cała sytuacja robi się wręcz chora. Johs został zapłodniony in vitro. Zabieg sfinansowała oczywiście Nancy. Teraz robiła wszystko, by pozbawić Annę zupełnie praw do opieki nad dzieckiem. Dziwne metody wychowawcze, jakie wprowadziła do życia chłopca, jak choćby "dociążanie" małego, by poskromić jego pokłady energii, spowodowały że Anna rozpoczęła dramatyczną walkę, która doprowadziła ją niemal do obłędu. Nie mogła pozwolić na to, aby odebrano jej to co najważniejsze i najcenniejsze... własne dziecko. Musiała na nowo odzyskać z nim kontakt, który Nancy skutecznie Annie utrudniała.
 Cała historia powoduje, że w miarę wnikania w fabułę, akcja książki zaczęła coraz bardziej  rozwijać się i wciągać. Lubię takie psychologiczne obyczajówki. Może i trochę naciągana historia, a nawet przewidywalna, ale dobrze się ja czytało. Zakończenie też jakieś nie bardzo porywające i rzucające na kolana. Wystarczyło znaleźć "haczyk" na Nancy i Jessiego i doszło do happy endu.

3 komentarze:

  1. Iwonka ciekawy ten opis :-) Tak, wzięłam się teraz za książke z Miry bo nie lubie jak zwlekam z recenzją. Zaraz uciekam bo o 12 mój Bartus ma piknik w przedszkolu na dzien dziecka.Jedziemy na niego wszyscy...nawet T namówiłam :-)
    U nas płytki już na 2 scianach w łazience.Niestety musimy dac nad umywalke szafke z lustrem, nie ma innej opcji.Znalazlam taką najpłytszą na 13 cm.Mniej eleganckie to ale pojemne :-)Co jeszcze sobie iwonka zamówiłas?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mija dzień?Co czytasz teraz?Ja jeszcze dzis nie przeczytalam nawet jednej strony.Płytki na scianach gotowe, w poniedziałek posadzka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwonka ja tez utknęłam w tej z Miry.Przeczytalam 100 stron a kniga ma ponad 400.Nie mam siły i powiem Ci ze ogólnie bardzo zle się czuje w takie upały.Płytki skonczone, dziś dosycha podłoga więc około srody chyba bedziemy montowac prysznic, po 2 tygodniach mycia w misce juhuuuuu :-))))))
    Tym razem to Ty zaskoczyłas mnie nowością :-) Extra.Ja w tym mioesiacu nie kupiłam jeszcze nic, a planuje może z jedną :-)

    OdpowiedzUsuń