Autor: Mitch Albom
Tytuł: " PIERWSZY TELEFON Z NIEBA "
Wydawnictwo: ZNAK
Rok wydania: Kraków 2015
Ilość stron: 393
Moja ocena: +4/6
Mitch Albom... Hmmm... Do tej pory nie znałam autora, ale pozytywne opinie o jego książkach nakłoniły mnie, by kupić "Pierwszy telefon z nieba". Mam mieszane odczucia na jej temat.
W niewielkim miasteczku zaczynają dziać się cuda. Do Katherine pewnego dnia dzwoni telefon. Okazuje się, że to Diane. Jej siostra. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w słuchawce telefonu usłyszała głos nieżyjącej już siostry... Również Tess odbiera dzwoniący do niej telefon. Okazuje się, że dzwoni do niej matka, która zmarła cztery lata temu... Jack Sellers, to komendant policji. Gdy odbiera dzwoniący telefon okazuje się, że po drugiej stronie słuchawki odzywa się Robbie. Robbie to syn Jacka, który zginał jako żołnierz w misji. Również jego była żona zaczyna regularnie dostawać wiadomości telefoniczne od nieżyjącego przecież dziecka... Od tej chwili nic już nie jest takie samo w spokojnym do tej pory miasteczku. Początkowo wiadomości o tajemniczych telefonach są ukrywane, ale z czasem prawda wychodzi na jaw i budzi sensację na całym świecie. Coldwater w stanie Michigan staje się sensacją. Zaczynają napływać ludzie, którzy mocno wierzą w to, że niebo istnieje i wiadomości są autentyczne. Jest i silna grupa przeciwników, którzy uważają, że telefony są bujdą, zjawiskiem komercyjnym... Ludzie czują strach przed nieznanym, tym co właśnie dzieje się, ale i wiążą nadzieję, że będą mogli nawiązać kontakt z bliskimi, którzy odeszli. Zaczyna się robić tłoczno i niebezpiecznie. Każdy chce być w miejscu, w którym dzieje się cud. Ludzie zaczynają żyć w złudnej nadziei. Trwa zamieszanie wokół wydarzeń w miasteczku.
Jednym z głównych bohaterów jest Sully. Pilot, którego żona zginęła w tragicznym wypadku. Ma syna, który tęskni za swoją mamą. Bardzo chce wierzyć w to, że i do niego zadzwoni mama z nieba. Sully postanawia za wszelką cenę wyjaśnić zjawisko tajemniczych telefonów.
Dość oryginalna historia, napisana specyficznym językiem. Skłania do refleksji nad życiem. Ma w sobie tą tajemniczość, niedopowiedziane myśli... Od nas zależy w co uwierzymy. Czy telefony, które zyskały masę wyznawców były tylko starannie przygotowanym oszustwem? Niby wszystko da się w racjonalny sposób wytłumaczyć, ale autor pozostawia na koniec cząstkę tajemnicy, bo ten jeden z ostatnich... na swój sposób można odebrać jako ten tytułowy "pierwszy telefon z nieba ". Czy niebo istnieje naprawdę...? Jedno jest pewne... Każdy z telefonów pokierował bohaterów historii w najlepszą dla nich stronę.
Iwonka paczka leci już do Ciebie :-) A ja przede wszystkim chciałabym złożyć Ci najlepsze życzenia urodzinowe, samych sukcesów, uśmiechu, miłości i coraz lepszych książek. Sto lat kochana!!!!
OdpowiedzUsuńŻartujesz?Ależ jestem ciekawa co to za gniot :-) Napisz tą recenzję wkrótce!
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, ale obecnie mam co czytać, więc może kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńIwonka recenzję "Maminsynka" udało mi się napisać jako pierwszej, co się wcześniej nigdy nie zdarzyło :-) Polecam, jak zaczniesz czytać to będzisz mieć mega rozrywkę,aż Ci zazdroszczę że masz ją jeszcze nieprzeczytaną :-0
OdpowiedzUsuń