poniedziałek, 4 lutego 2013

[4] " Na ratunek " Nicholas Sparks

Autor: Nicholas Sparks
Tytuł:  NA RATUNEK

Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2003
Ilość stron: 400
Okładka: miękka
Moja ocena: 8/10
Książka wypożyczona z biblioteki. Wkrótce pojawi się u mnie na półce, bo warto ją mieć ;)



" Denise Halton samodzielnie wychowuje cierpiącego na zaburzenia mowy czteroletniego Kyle'a. Nie wiadomo, co jest źródłem choroby: upośledzenie, autyzm czy dysfunkcja słuchu. Denise spędza całe dnie ucząc chłopca mówić, a wieczorami pracuje jako kelnerka. Pewnego dnia podczas burzy rozbija samochód i traci przytomność. Zdezorientowany malec wysiada i gubi się w lesie. Odnajduje go Taylor McAden - zapalony myśliwy, członek ochotniczej straży pożarnej. Udana akcja zbliża Denise i Taylora do siebie, a zamknięty w sobie Kyle zaczyna wprost uwielbiać swego wybawcę. Po kilku miesiącach zaczynają się problemy - dręczony wspomnieniami z dzieciństwa Taylor dokonuje w trakcie służby cudów odwagi, ale odsuwa się od Denise i chłopca, nie wierząc, iż może zapewnić im  szczęście. "



" Na ratunek " to pierwsza książka Nicholasa Sparksa, która wpadła w moje ręce. Na pewno nie ostatnia :) Zaraz po niej przeczytałam dwie kolejne tego samego autora, ale o nich w następnych wpisach...
Powieść wydawałoby się prosta, z nutą romantyzmu, jednocześnie z ciekawą fabułą. Cały czas byłam ciekawa, co będzie dalej i jak zakończy się historia bohaterów.
Denis to matka, której uwaga całkowicie skoncentrowała się tylko na swoim synku. Z powodu jego problemów nie tylko go kochała, ale i czuła, że musi go chronić. Pragnęła stawać w jego obronie, tłumaczyć jego zachowanie, sprawić, by inni zrozumieli, że chociaż Kyle wygląda normalnie, coś jest nie tak z jego mózgiem. Z reguły jednak nie robiła tego. Pozwalała, żeby inni osądzali go sami. Kyle był cudownym dzieckiem. Nie krzywdził rówieśników, nie zabierał zabawek i dzielił się tym, co miał. Był grzecznym chłopcem, o którego bardzo martwiła się... Tak wygląda siła rodzicielskiej miłości. Sparks porusza relacje matka-dziecko...
Historia kończy się szczęśliwie, ale nie znaczy to, że nie dostarcza wzruszeń. Taylor zwierza się z dramatu, jaki rozegrał się w jego dzieciństwie. Poruszył mnie również do łez wątek jego najlepszego przyjaciela Mitcha... Sparks buduje historie, która dostarcza emocji.
Fabuła momentami była do przewidzenia, taka oczywista, ale i tak mnie zaskoczyła. Nie przepadam za romansami, ale książkę polecam. Przeczytałam ją migiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz