Autor: Jane Green
Tytuł: " POSKLEJANA RODZINA "
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: Katowice 2013
Ilość stron: 394
Moja ocena: +5/6
Książka z mojej półki
" Wszyscy mamy czas na to, co chcemy robić, a jeśli nie mamy, to go znajdujemy. Brakuje nam czasu tylko na to, czego nie chcemy robić. "
Powieść, której głównym tematem jest macierzyństwo. Bycie matką to coś wspaniałego. Miłość do dziecka to najsilniejsze uczucie. Matka poświęciłaby dla dziecka własne życie. Takie podejście do samego faktu bycia rodzicem wydaje się sprawą oczywistą, jednak nie każda kobieta jest w stanie udźwignąć tą życiową rolę.
Andi w wieku 37 lat wiąże się z mężczyzną po przejściach. Ethan jest rozwodnikiem i ma dwie dorastające córki Emily i Sophię. Kobieta marzy o macierzyństwie, jednak życie napisało dla niej inny scenariusz i nie jest jej dane mieć własne dziecko. Swoją miłość stara się przelać na dziewczynki. Starsza Emily jest jednak zbuntowaną nastolatką, zazdrosną o względy ojca i nie odwzajemnia uczuć do swojej macochy. W rodzinie narastają konflikty. Wkrótce okazuje się, że nastolatka zachodzi w ciążę i absolutnie nie jest gotowa na to by być matką. Pojawia się dziecko. Cal... Upragnione maleństwo Andy i "klopot" dla Emily, której nie uśmiecha się branie odpowiedzialności za swoje życie. Młoda matka podejmuje decyzję, by oddać swoje maleństwo pod opiekę ojca i jego żony. Od tej pory chłopcem zajmuje się Andy. Kobieta bardzo zaangażowała się w wychowanie Cala, ale cały czas żyła w obawie, że Emily dorośnie i zapragnie odebrać im chłopczyka...
Fabuła trwa na przełomie kilku lat, a konflikty są ukazane z perspektywy głównych bohaterek. Wzruszająca historia i przez całą powieść żyłam problemami tej rodziny. Były takie rzeczywiste. Spojrzenie na posiadanie dziecka z dwóch jakże różnych perspektyw. Niezbędny jest instynkt macierzyński, bo być matką nie oznacza jedynie sielanki. Od momentu narodzin, człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za życie, które dało się swojemu dziecku. Trzeba się liczyć nie tylko z chwilami radosnymi, przyjemnościami, ale i ze zmęczeniem, wybuchami z byle powodu, poirytowaniem. Matka musi być uzbrojona w pokłady cierpliwości i zrozumienia. Nie każda kobieta jest zdolna do takiego poświęcenia.
Polecam książkę. Ja sama pewnie jeszcze do niej kiedyś powrócę.
Ooo wydaje się byc bardzo fajna ;-) sprawdzę w bibliotece czy mają taką u nas :-) My mamy jutro pogrzeb :-( zmarł tata chrzestnego Kingusi.Jak tylko moj T. wyrobi się w pracy to jedziemy do Kielc by pochowac pana Rysia.Jutro czeka mnie jeszcze kupienie kurtki,niestety ta juz i się całkiem rozwaliła i na żadne wyjście się nie nadaje.
OdpowiedzUsuńCoś nie zaglądasz do mnie...fakt,notki brak ale postaram się to dziś nadrobić.Mam wolne popołudnie,dzieci się bawią bo Bartuś ma katar i nie pojechał do przedszkola.
Szkoda Iwonka bo ja chetnie bym wzięła szczegónie spodnie jeansowe oraz rzeczy na lato.Ty byś miała z głowy a ja bym Ci zapłaciła to bys mogła cos za to dzieciom kupić.umówmy się tak ze jak teraz Adi wyrosnie to podeslesz mi fotki i ja ci powiem co chcę (bo mój Bartus nie we wszystkim chodzi).Na taki garaż moje dzieci miejsca za bardzo nie mają,a szkoda bo pewnie by się młody cieszył.Za mały pokoik mają i połowę rzeczy tydzień temu im wynieślismy.Ale o ubrankach pamietaj :-))))
OdpowiedzUsuńO coś dla mnie: relacje rodzinne, trudne wybory :)
OdpowiedzUsuńIwonka własnie miałam zadać Ci to samo pytanie,co czytasz?Ja wczoraj w nocy skonczyłam Evansa "Zegarek z różowego złota".Teraz znów przede mną trudny wybór co zacząć.Mam ochotę na wiele ksiażek ale znów się waham.Wczoraj miałam ciężki dzień,na pogrzebie spotkalam się z chrzestnym Kingusi,po kilku latach i była to bardzo emocjonujące spotkanie.Więcej opiszę na smykach :-)
OdpowiedzUsuńNo widzisz a ja mam "Zamek z piasku " i lezy na półce nie ruszony.Ide do łózka troche poczytac i chyba wezmę ze sobą "Czarownicę" :-)
OdpowiedzUsuńWkurzyłam się dzis na naszą Biedronke bo pojechałam sobie na zakupy po 19-stej i okazalo się ze dzis godzinę wcześniej zamnkneli...wrrr...Na smykach tez dodałam wpis,Iwonka a Ty czytałas mój wpis świąteczny w grudniu?