środa, 25 marca 2015

[25] " Maminsynek " Natasza Socha

Autor: Natasza Socha
Tytuł: " MAMINSYNEK "

Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: Poznań 2015
Ilość stron: 382

Moja ocena: 5/6
Książka z mojej półki


Miałam już okazję przeczytać książkę Nataszy Sochy pt. " Macocha ". Spodobał mi się jej styl pisania i poczucie humoru. Jak tylko ukazał się " Maminsynek " od razu postanowiłam książkę mieć. Nie zawiodłam się. Po raz kolejny autorka zafundowała mi czas relaksu i pozytywny, wesoły nastrój opowiadając historię Leandra, jego Matki i Amelii. Perypetie przedstawione są z punktu widzenia dwóch postaci. Mężczyzny, 40-latka, który bezgranicznie zakochany jest w swojej matce, oraz z perspektywy Amelii, kobiety, która zakochuje się na zabój w człowieku, który na pierwszym miejscu stawia zawsze na swoją rodzicielkę ;). To z nią Amelia zaczyna rywalizować o względy faceta, którego obydwie kobiety darzą tym wyjątkowym, prawdziwym uczuciem, jakim jest Miłość przez wielkie " M ". Miłość macierzyńska i miłość kobiety do mężczyzny. Która jest silniejsza? Różnie to bywa na przykładzie historii głównych bohaterów. Matka Leandra to wyjątkowo, do przesady wręcz nadopiekuńcza kobietka, dla której syn jest najważniejszy na świecie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie może pogodzić się z myślą, że jej jedynak, dla którego poświęciła całe swoje życie, może zacząć spotykać się z inną kobietą. Twierdzi, że idealna dziewczyna dla niego zwyczajnie nie istnieje i jest przekonana, że żadna nie zaopiekuje się nim tak dokładnie jak ona sama. To trzymanie syna pod kloszem i ta pępowina, która wciąż wiąże ją z Leandrem, doprowadzają do sporej ilości wątków sytuacyjnych, z których nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Do tego jeszcze dochodzi osoba Leandra, który daje swojej Mamie przyzwolenie na podobne sytuacje.
Gen nadopiekuńczości zdecydowanie dominuje w całej historii. Wiadomo, ze każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale trzeba wychowywać swoje pociechy w sposób rozsądny, pozwalając im również na własne wybory, bo przecież na błędach człowiek uczy się. Każdy powinien sam decydować o swoim życiu. Jestem mamą. Mam córkę i syna również :). Staram się mieć normalne spojrzenie na wychowanie moich dzieci.  Ja na przykład bardzo ciekawa byłam, jak moje dzieci radzą sobie, za zamkniętymi drzwiami, w pierwszych dniach, kiedy rozpoczynały przygodę przedszkolną i szkolną. Nie doszło jednak do tego, żeby podglądać ich przez dziurkę od klucza, albo siedząc na drzewie z lornetką skierowaną na salę w szkole, w której uczył się Leander, jaki to zwyczaj obrała sobie jego Mama :) Nie sypiam z dziećmi. Śpią w swoich łóżkach. Przyznaję jednak, że na 5 minut kładę się na ich życzenie obok jednego, potem obok drugiego na zmianę, tuż przed snem. Uważam, że każda z nas mogłaby czegoś wspólnego z Matką Leandra doszukać się :), bo miłość macierzyńska jest wyjątkowa, bezgraniczna, bezwarunkowa. Trzeba jednak w odpowiednim momencie złożyć klosz, odciąć pępowinę, żeby nie było za późno i pozwolić dzieciom odnaleźć się w dorosłym życiu.
 Temat trochę ironiczny. Autorka otwiera oczy na wychowanie swoich dzieci. Trzeba robić to z miłością, opiekuńczością, ale nie należy zapominać o rozsądku. Przecież każdej matce chodzi o to, by dzieci wyrosły na samodzielne, wrażliwe, dobre, mądre istoty, które potrafią żyć i oddychać bez obecności rodziców na każdym kroku. Już sama okładka jest początkiem dobrego nastroju. Tak sobie myślę, że mam szczęście i ja, bo nie trafiłam na maminsynka i mój mąż potrafi żyć tylko ze mną na co dzień ;) Z przyjemnością sięgnę po kolejną powieść Nataszy Sochy, jeśli taka ukaże się na rynku wydawniczym. Czekam :)


9 komentarzy:

  1. U mnie też dzisiaj ukazała się recenzja "Maminsynka" :). Uwielbiam tą książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też Iwonka to był mega relax z "Maminsynkiem". A "Stojąc pod tęczą" własnie mi idzie z Arosa :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwonka wpadnij do mnie ,poczytaj opinię o "Samku tulipanów" i daj znac czy chciałabyś ją poczytać kiedyś tam. Nie była jakaś wybitna, ale dobrze się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  4. No widzisz a ja zrobiłam sobie zamowienie w sobotę wieczorem na Aros dlatego "Stojąc pod tęczą" nie wiedziałam że już przeczytasz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio?A gdzie tyle znalazłaś?Ja mam chyba 4 upatrzone.

    OdpowiedzUsuń
  6. Iwonka przez 18 mcy od wydania ksiązki cena musi byc taka jak na odładce, czyli np 36,99 zł i żadna księgarnia nie będzie mogła sprzedać za mniej, ba nawet my na allegro nie będziemy mogły ich wystawić za mniej niż po cenie okładkowej.chyba przerzucę się na ebooki, bo zwyczjanie mnie stać nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Iwonka słyszałaś o książce "Razem będzie lepiej" Jojo Moyers? Wczoraj dostałam propozycję od Znaku jej przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Poszperałam w zapowiedziach i już wcale Ci się nie dziwie ze masz tyle ksiązke na oku, teraz mam 10 na liście w kwietniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. mam nadzieję że to wcale nie wejdzie, no ale od kiedy to też nie mam pojęcia.Iwonka pocieszmy się tym, ze my już mamy zapasy na co najmniej 2 lata :-)

    OdpowiedzUsuń