sobota, 5 października 2013

[69] "Etiopia. Ale czat! " Martyna Wojciechowska

Autor: Martyna Wojciechowska
Tytuł: " ETIOPIA. ALE CZAT! "

Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 285
Moja ocena: +5/6
Książka wypożyczona z biblioteki


W moje ręce trafiła książka " Etiopia. Ale czat! ". Polubiłam literaturę podróżniczą i według mojej oceny najlepiej z tego typu książkami radzi sobie Martyna Wojciechowska. Potrafi w ciekawy sposób opowiedzieć o kulturze, tradycjach, obyczajach, historii czy geografii danego rejonu. Dociera w najbardziej egzotyczne zakątki świata i szuka interesujących informacji wśród ludności którzy zamieszkują dany teren. Dzięki nawiązywaniu z nimi kontaktu i często bezpośrednim rozmowom z nimi, funduje nam całą garść ciekawostek.
Autorka bardzo chciała spisać swoje wspomnienia z pobytu w Etiopii. Kraj ten zrobił na niej ogromne wrażenie, którym dzieli się z czytelnikami. Etiopia ją zachwyciła. Cudowne krajobrazy, architektura, obyczaje, barwny wygląd plemion... Etiopia, kraj położony na prawym skraju kontynentu. Mówi się, że to właśnie tutaj narodził się człowiek. Mamy okazję zobaczyć jak wygląda Lucy, która żyła ok. 3,2 mln lat temu, miała niewiele ponad metr wzrostu i ważyła ok. 30 kg.
Martyna Wojciechowska zabiera nas w podróż po poszczególnych zakątkach kraju. Różnice kulturowe są między nami a nimi wielkie. Miejsca potrafią zadziwiać. Książka pokazuje nam kościoły w Lalibeli. Na skałach wznoszących się na 2600  m.n.p.m. wykuto 12 świątyń. Przypominają wieże schodzące w głąb ziemii. Jak gdyby były w nią wkopane i są pokaźnych rozmiarów... Kościół Emanuela ma 33 metry długości i 12 metrów szerokości. Etiopia przyjęła chrześcijaństwo wcześniej, niż kraje Europy.
Etiopia kojarzy się nam głównie z głodującymi dziećmi. Niepokoje społeczne i susze przynoszą klęski. Ja osobiście nigdy nie pojmę ich "upodobań" kulinarnych. Yndżerę można przeboleć ( jest odpowiednikiem naszego chleba ), ale niektóre plemiona szokują swoją kuchnią... Wspomnę tylko o krwi. To właśnie ona w trakcie suszy gwarantuje przeżycie. Upuszcza się ją z bydła. Zaciska się sznur na szyi zwierzęcia i przecina tętnicę szyjną strzałą z łuku. Krwią napełnia się tykwę ( niby naczynie ) i pije się ją bezpośrednio, czasem z dodatkiem mleka. Obrzydliwe!


Dzikie plemiona są barwne, ozdabiają swoje ciała biżuterią i kolorami. Również i te praktyki człowiekowi ucywilizowanemu w głowie się nie mieszczą. Ich tzw. "skoki w dorosłość", rytuały z tym związane są dziwne. Jak i na czym polegają zachęcam do przeczytania książki. Napomknę tylko, że podczas takiej ceremonii kobiety pozwalają się wybiczować w intencji mężczyzny z rodziny, a powstałe blizny są powodem do dumy. Ot co...


Dziwaczny jest też sposób zdobienia swoich. Mnóstwo samookaleczenia. Technika bardzo drastyczna. Brrr... Ciarki przechodzą po plecach... Na przykład krążki w dolnej wardze kobiet z plemienia Mursi, to małe dzieła sztuki, ale sposób ich praktykowania mnie przyprawia o zawrót głowy...


Chatki o rozmiarach 10 metrów wysokości, przypominający wiklinowy kosz postawiony do góry nogami, wypleciony z bambusa i obłożony liśćmi tzw. fałszywego banana. Dlaczego są aż tak wysokie? Sukcesywnie objadane są u podnóża przez termity i z biegiem lat stają się coraz niższe. Ekipa zabiera nas do wnętrza takiego domu, który jak się okazuje ma zastosowanie nie tylko dla ludzi, ale mieszkają w nim również zwierzęta. Po przekroczeniu progu takiej chatki można dostać lekkiego szoku ;) Ponownie odsyłam do lektury.
W albumie jest rozdział o mrożących krew w żyłach spotkaniach z hienami, jak i o pawianach, które mają krwawiące serca. Martyna opowiada nam również o narodowym sporcie etiopczyków, którym jest bieganie... Również o źródle Nilu Błękitnego...Pisze o wszystkim... Całość czyta się niemal jak powieść. Książka jest bardzo ładnie wydana, na białym, kredowym papierze. Dodatkowo opatrzona mnóstwem pięknych zdjęć i ciekawostek. Każdy rozdział rozpoczyna się przysłowiem abisyńskim. Nie brakuje i humoru sytuacyjnego. Ciekawa lektura i polecam ją do przeczytania.

2 komentarze:

  1. Fajne takie ksiazki,jak to wiele mozna się dowiedzieć bez wychodzenia z domu :-) Czasem aż dziw bierze,że takie rzeczy się na swiecie dzieją,człowiek jakby czytał o kosmitach a nie o ludzkości....Miłego wieczorku :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. A jesli chodzi o samopoczucie to dziękuję,troche lepiej,tzn nie boli ale ucho mam zatkane cały czas.A jak Tobie odetkało się samo czy byłaś u lekarza?
    Ja jestem dopiero w połowie Picoult.Powiem Ci ze męczę ją trochę,nie jest to temat dla mnie...sporo w niej faktówe historycznych,dat itp...niby temat ciekawy ale cosik nie mogę jej szybko czytać.Bardzo trudny temat po prostu autorka poruszyła.Pewnie zakończenie mnie zaskoczy i byc może zmienię zdanie ale póki co średnia jest :-)

    OdpowiedzUsuń